Igor, Błażej i Piotruś to trzech z 845 sześciolatków w Małopolsce, którzy będą w tym roku uczyć się w pierwszej klasie, a nie w zerówce.
Choć reforma edukacji, która zakłada wysłanie 6-letnich dzieci do szkół, jakoś nie znalazła uznania w oczach rodziców, znaleźli się jednak śmiałkowie, którzy zaryzykowali i zapisali swoje pociechy do szkoły. Nie jest to spora grupa, bo zaledwie 2,6 proc. (845 dzieci z 31 891) wszystkich małopolskich sześciolatków zostało zapisanych do pierwszych klas.
W krakowskiej Szkole Podstawowej nr 5 z oddziałami sportowymi jest ośmioro 6-latków. Będą się nie tylko uczyć, ale także trenować pływanie lub gimnastykę. Dzieci będą mieć w tygodniu aż dziesięć godzin zajęć wychowania fizycznego. Do klasy I b trafiło trzech sześcioletnich chłopców.
Igor jest uczniem pierwszej klasy i sam chciał już iść do szkoły. Gorąco namawiał rodziców, by go zapisali. Do szkoły, jak nam zdradził, jest bardzo dobrze przygotowany.
- Mam tornister, książki, kredki - wylicza. - Wszystko Dostałem na urodziny - dodaje.
To właśnie marzenie Igora, by już iść do pierwszej klasy, pomogło rodzicom podjąć właściwą decyzję. Przyznają, że nie śledzili debat na temat reformy edukacji i nie interesowało ich zamieszanie wokół sześciolatków.
- Gdyby Igor nie chciał iść do szkoły, na pewno byśmy go nie posyłali na siłę - mówi jego mama, pani Dorota. A na pytanie, czy chłopiec jest już gotowy do nauki, odpowiada: Rodzicom zawsze się wydaje, że ich dziecko jest zbyt małe.
Kolega Igora z klasy, 6-letni Błażej, także się cieszy z rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej. Rano, przed uroczystościami rozpoczęcia roku, był - jak sam przyznał - trochę przejęty.
- Wstydziłem się, bo nie wiedziałem, kto jest z mojej grupy - opowiada siedząc w ławce już po apelu w auli.
Najwięcej wątpliwości, czy jednak warto tak się spieszyć do nauki w szkole podstawowej, ma 7-letni Mateusz. - W przedszkolu to dopiero było fajnie - oświadcza. - Mieliśmy więcej zabawek...
Do krakowskiej SP nr 5 już w czerwcu było zapisanych kilkoro 6-latków. Jednak, jak przyznaje dyrektor Katarzyna Dobrowolska, rodzice innych sześciolatków wcale nie zjawiali się u niej tłumnie, by dowiadywać się, jak ma wyglądać nauka maluchów.
- Na szczęście podstawa programowa jest tak napisana, by dzieci miały czas nie tylko na naukę - uspokaja Dobrowolska.
Współpraca Aneta Żukowska