Na początek oddano do użytku trzy trasy: Rodzinny Flow (ok. 4,5 km), Snajper (ok. 2 km) i Spacerówka (ok. 7,5 km). Ta pierwsza, jak mówił Filip Janiszewski, jest ze wszystkich najłatwiejsza, pomyślana tak, „żeby można na niej rozpocząć swoją przygodę z kolarstwem górskim”. Druga to trasa enduro, trudna, z naturalnymi przeszkodami.
Ostatnia prowadzi na Ukleinę. Nie jest trasą nową, choć teraz została oznaczona. Poza tym w odróżnieniu od dwóch pierwszych jest dwukierunkowa: podjazdowo-zjazdowa.
Jeszcze w tym roku ma ruszyć budowa kolejnej, tym razem podjazdowej, a potem kolejnych. Wszystko to na terenach Nadleśnictwa Myślenice, ale za pieniądze gminy, a dokładnie przez gminę pozyskane z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych (pula dla gmin górskich). A na razie na to, co powstało, gmina wydała ok. 420 tys. zł.
Bliżej Krakowa podobnych nie znajdziemy, stąd też na otwarcie tras do Myślenic przyjechali miłośnicy dwóch kółek ze stolicy Małopolski i miejscowości pod Krakowem. Ale ciekawość nowych tras przyciągnęła też rowerzystów z dalsza, bo np. ze Śląska.
Nie zabrakło też miejscowych fanów tego sportu, a jest tu ich naprawdę dużo. Nie kryli radości, ale też żalu, że trzeba było czekać na to aż tak długo. Że Myślenice nie wykorzystały potencjału wcześniej. Dużo wcześniej.
- Jest świetnie, ale to trzeba było zrobić już 20 lat temu - mówili Mateusz i Krzysiek z Myślenic przypominając, że już lata temu w Myślenicach rozgrywano zawody downhillowe o wysokiej randze, a tutejsza trasa cieszyła się opinią najtrudniejszej trasy zjazdowej w Polsce. - Trzeba było to rozwijać, a tak to nas przegoniły Bielsko, Żywiecczyzna, Kudowa, Świeradów, Krynica… - dodali.
Pasjonaci dwóch kółek, którzy wtedy zabiegali o to, choć na rowerach pokonywali najtrudniejsze przeszkody, to urzędniczych nie byli w stanie pokonać. Burmistrz Myślenic Jarosław Szlachetka w pomoc aktywistom zaangażował się jeszcze będąc posłem.
- Wyznaczamy pewne nowe kierunki, otwieramy drzwi, które do tej pory czy w samorządzie czy w Lasach Państwowych nie do końca były otwarte dla rowerzystów i na tego typu inwestycje - mówił Jarosław Szlachetka podczas otwarcia tras.
Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie Paweł Szczygieł powiedział, że to co się stało, jest efektem rozmów i współdziałania, a zrównoważona gospodarka leśna oznacza, że z lasów mogą korzystać zarówno leśnicy, turyści, jak i rowerzyści. - Nasze hasło, że Lasy Państwowe są dla lasu i dla ludzi dziś staje się faktem - mówił.
I dodał: - Niech energia, szczególnie młodych ludzi będzie pożytkowana także w ten sposób.
Podkreślił też, że rolą leśników nadal pozostaje dbałość o to, aby lasy przetrwały dla przyszłych pokoleń.
Sportowcy, którzy na dwóch kółkach osiągnęli najwięcej i sięgnęli po tytuły mistrzowskie (Polski, Europy i świata), a pochodzą stąd i swoją przygodę z rowerem zaczynali właśnie tutaj, też żałują, że trasy nie powstały jeszcze kiedy sami intensywnie trenowali i startowali w zawodach. Ale cieszą się, że są.
Anna Szafraniec-Rutkiewicz, utytułowana kolarka górska wspomina: Często kiedy trenowałam i ćwiczyłam technikę zjazdu jeżdżąc po szlakach, spotykałam turystów, którzy szli pieszo - to było trochę niebezpieczne. To było moje marzenie, żeby w końcu w Myślenicach powstały single tracki. Cieszę się, że teraz te trasy powstały, choć szkoda, że po zakończeniu mojej kariery, ale na pewno będę z nich korzystać rodzinnie.
Michał Śliwa, utytułowany zawodnik downhillu już tak robi, a na dodatek uczy kolejne pokolenie młodych kolarzy. - Brakowało takiego miejsca, jeździliśmy do Rabki, do Kluszkowców lub do innych bikeparków – mówił.
Jak mówi, to dyscyplina ciągle prężnie się rozwijająca i znajdująca kolejnych amatorów. Dlatego wyraził nadzieję, że w przyszłości w Myślenicach powstaną kolejne trasy tak, że już każdy znajdzie tu coś dla siebie. Te upodobania są różne, bo jedni lubią trasy bardziej strome, techniczne, drudzy wolą takie z hopami, długimi przelotami itd.
7-letni Krzyś, wcale niepoczątkujący, bo jeżdżący na rowerze już od ok. czterech lat, ocenił trasę „Rodzinny Flow” dając jej od siebie 7 na 10 punktów. - Są trochę wąskie bandy i trudno się jedzie – dodał. Jego tata, z którym jeździ mówił nam:
- Na razie cieszmy się, że trasa jest, bo z Krakowa jest tu najbliżej jak na razie, ale to nie tak, że jest euforia i że to najlepsza trasa jaką w życiu jechaliśmy, bo i syn i ja różnymi trasami już jeździliśmy, więc mamy jakieś porównanie.
Dodał, że trasa powinna być bardziej płynna. - Mimo wszystko cieszymy się, że jest coś tutaj, że Myślenice nadrabiają straty, bo trochę „przespały” moment jeśli porównamy to, co się dzieje z infrastrukturą rowerową i turystyką letnią np. w Bielsku, które latem jest zupełnie rowerowym miastem. Podobnie Szczyrk.
Na szczyt Chełmu można wjechać rowerem po szlaku, można też wjechać na górę razem z rowerem (byle nie „elektrykiem”) kolejką linową, która ma stację początkową na myślenickim Zarabiu. Ta jednak o tej porze roku kursuje tylko w weekendy i do końca października. Kompleks Myślenice Singletracks, zgodnie z regulaminem, będzie czynny do końca listopada. Potem zaczynie się przerwa zimowa, która potrwa do końca marca, w czasie której korzystanie z tras jest zabronione.
- Wielki horoskop na jesień. To będzie czas pełen zawirowań!
- Malowniczy zakątek pod Krakowem: zamek, jezioro z zaporą i piękne drewniane chaty
- Harcerze zainaugurowali nowy rok. 1500 osób! W Myślenicach "nie było lipy"
- Majka Days w Dobczycach, czyli start koło w koło z mistrzem Rafałem Majką
- Myślenicki Bieg Uliczny. Prawie 400 biegaczy na ulicach Zarabia
- Szykują nowy wariant przebiegu S7? Mieszkańcy mają obawy, samorządowcy ucinają temat
Dlaczego jesienią tak często chorujemy?
