Ostatnie dni przed ciszą wyborczą nie należą do spokojnych w Nowym Sączu. Banda chuliganów w nocy z 31 października na 1 listopada zniszczyła i ukradła wiele banerów, na których prezentują się kandydaci do urzędu prezydenta Nowego Sącza.
- Sraciliśmy trzy czwarte naszych bilbordów. Część została pocięta tak, że prawie nic z nich nie zostało, inne po prostu zniknęły - mówi Arkadiusz Mularczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości, który kieruje kampanią wyborczą swojej żony - Iwony Mularczyk.
Jak dodaje, sprawa zniszczeń i kradzieży została zgłoszona na policję. Poseł jest przekonany, że uda się ustalić sprawców. Jak nam przekazał, czteroosobowa grupa osób niszczących banery, została uchwycona przez kamery monitoringu.
- Poparcie premiera i ministrów dla kandydatury Iwony Mularczyk musi kogoś bardzo boleć, że niszczy bilbordy - podkreśla Arkadiusz Mularczyk.
Okazuje się, że tej samej nocy zniszczone zostały także banery Ludomira Handzla z Koalicji Nowosądeckiej. Nie wiadomo jednak, czy to te same osoby, które uszkodziły bilbordy jego konkurentki.
- To musiała być akcja celowana, bo wandale byli do niej przygotowani. Całkowicie zniszczyli pięć ogromnych plakatów, które umieszone były wysoko nad ziemią. Musieli mieć drabinę, bo inaczej by się do nich nie dostali - zaznacza Artur Bochenek, prezes Zarządu Koalicji Nowosądeckiej. - Niektóre zostały oblane jakąś substancją i podpalone.
Jak dodaje Bochenek zniszczonych, bądź skardzionych zostało również kilkadziesiąt mniejszych plakatów wyborczych, które rozwieszone były na terenie całego Nowgo Sącza.
- Sprawa została zgłoszona policji. Te ostatnie dni przed ciszą wyborczą nie należą do spokojnych - przyznaje Bochenek.
Zarówno sztab wyborczy Iwony Mularczyk, jak i Ludomira Handzla ubolewa nad zniszczeniami z jeszcze jednego powodu. Oba odpowiedziały na apel Schroniska dla Psów w Wielogłowach i zobowiązały się do przekazania tam banerów, po skończonej kampanii. Te wykorzystane miały być do ocieplenia psich bud.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: