Pod koniec stycznia, gdy para zdecydowała o wyjeździe z Nowego Sącza, Adrian F. miał w kieszeni tylko 100 zł. Potrzebował co najmniej 150, żeby kupić bilety. Uzbrojony w kuchenny nóż z ostrzem o długości 21 centymetrów poszedł na postój taksówek przy hotelu Beskid. Ominął samochody młodych, dobrze zbudowanych taksówkarzy i wsiadł do auta 58-letniego Kazimierza O. Zamówił kurs do Jamnicy. Tam zmienił zdanie i zaordynował powrót do Nowego Sącza. W okolicy ul. Kamiennej zaatakował kierowcę. Usiłował przeciąć mu gardło, ale ostrze nie przeszło przez dwie polarowe bluzy zapięte pod szyją. Gdy taksówkarz zaczął się wyrywać, zadał mu cztery ciosy w klatkę piersiową. Broczący krwią mężczyzna rzucił się do ucieczki, a napastnik zaczął za nim biec. Zrezygnował z pościgu, kiedy taksówkarz zatrzymał nadjeżdżające auto. Kierowała nim pielęgniarka z Mystkowa, która zawiozła rannego do szpitala.
Adrian F. wrócił do taksówki. Znalazł tam portfel, w którym było 70 zł i poszedł do domu. Pięć godzin później został zatrzymany przez policję. Przyznał się do napadu na taksówkarza. Biegli uznali, że był poczytalny, a zadając rany w klatkę piersiową musiał przewidywać śmierć ofiary. Kazimierza O. uratowała szybka operacja w szpitalu.
Adrianowi F. grozi dożywocie. Mężczyzna był wcześniej karany za jazdę po pijanemu i paserstwo.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!