- W sobotę w nocy siedziała przed naszą klatką grupka siedemnastu młodych ludzi, którzy pili alkohol. Wielu z nich znam z nazwiska. Pochodzą z tak zwanych "dobrych rodzin". Ich rodzice uważają, że mają święte dzieci i twierdzą, że to na pewno nie ich syn rozrabiał. Wezwaliśmy policję, ale zanim przyjechał radiowóz, to nie było już nikogo przed blokiem - opowiada Władysław Gomułka, emeryt mieszkający w pobliżu zdemolowanego podwórka.
Jego słowa potwierdzają również inni mieszkańcy bloku. Zgodnie przyznają, że to nie pierwsze tego typu wybryki na osiedlu, a policja ciągle nic nie robi. - Podaliśmy funkcjonariuszom nawet konkretne nazwiska, ale ci tylko je spisali i odjechali. W niedzielę w nocy pijana młodzież znowu siedziała przed naszą klatką, ale żaden patrol policyjny się nie pojawił - dodaje Cecylia Kurzeja z bloku przy ul. Sienkiewicza.
Zdaniem mieszkańców, chuligańskie wybryki na osiedlu mogłoby ukrócić zamknięcie pobliskiego sklepu monopolowego, który czynny jest zwykle do późnych godzin nocnych. - Gdyby został zlikwidowany albo przynajmniej właściciel ograniczył godziny otwarcia, to pewnie przestaliby tu przychodzić i przesiadywać pod oknami - mówi jedna z osób.
Wybryki pijanej młodzieży zmuszają mieszkańców do kolejnych wydatków na remonty. Wielu martwi się, że jedno z piękniejszych, nowosądeckich osiedli wkrótce straci swój urok. - Połamane drzewka posadzono zaledwie trzy lata temu na naszą wyraźną prośbę. Kiedy kwitły, było tutaj naprawdę pięknie. Rok temu niemal uschły w czasie suszy, sam je podlewałem. Jakoś przetrwały i teraz po tych deszczach zaczęły się szybko rozwijać. W czym komu wadziły? Nie mam pojęcia - żali się Stanisław Ciołkowski.
Co odważniejsi lokatorzy, jak tylko zobaczą grupki młodzików, potrafią zwrócić im uwagę, ale zazwyczaj kończy się to stekiem wyzwisk i gróźb. - W poniedziałek rano widziałem chłopaka, który w sobotę w nocy pił przed naszą klatką piwo. Zapytałem go, dlaczego połamali te drzewka, a on syknął, że jak się nie odpier..., to skończę z nożem w żebrach - mówi pan Władysław. Nie przejął się szczególnie groźbami, bo jako młody człowiek uczestniczył w likwidacji ukraińskiego podziemia w Beskidach.
- Któregoś dnia stracę cierpliwość i nauczę ich poszanowania dla innych. Ale co ma powiedzieć starsza pani, kiedy usłyszy takie pogróżki? - pyta. Zwolennikiem radykalnych rozwiązań jest też przewodniczący osiedla.
- Raz już jeden z nich mnie uderzył, ale nie pozostałem dłużny. Zgłosiłem też sprawę na policję. Jeśli jednak policjanci nie wezmą się do roboty, to sami sobie poradzimy. Nie wolno się bać - mówi Marian Ludrowski.
Co na to nowosądecka policja?
Elżbieta Gargas-Michalik, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu zapewnia, że policja zna sytuację na osiedlu Szujskiego. - Ciągle jeszcze prowadzimy postępowanie. To, niestety, musi potrwać - informuje.
Zapewnia również, że przyjmowane są wszystkie zgłoszenia od mieszkańców bloku przy ul. Sienkiewicza i za każdym razem wysyłane są na miejsce patrole. Co pewien czas funkcjonariusze bez wezwań patrolują teren.