autor: Stanisław Śmierciak
Stuletnia Józefa waligóra na swoich urodzinowych gości czekała w przedpokoju i serdecznie zapraszała do salonu, gdzie na stole czekał biały tort ze świeczkami.
Zanim tort został rozkrojony był czas gratulacji i życzeń kierowanych do jubilatki.
Wiceprezydent miasta Wojciech Piech do życzeń dołączył kosz pięknych kwiatów oraz wielką paczkę z prezentem urodzinowym. Wcześniej uzgodnił z jubilatką co ucieszy ją najbardziej, więc niespodzianki nie było. 100-latka dostała wymarzony sprzęt AGD do kuchni, bo sama nadal się w niej krząta.
Kierowniczka sądeckiego Urzędu Stanu Cywilnego Małgorzata Antkiewicz-Wójs przekazała Pani Józefie pamiątkowa księgę z dedykacja i gratulacjami.
Marian Wolak, przewodniczący Zarządu Osiedla Biegonice, a zarazem prezes działającej tam, już ponad stuletniej Ochotniczej Straży Pożarnej, także przyniósł jubilatce książkę. To dopiero co wydana historia biegonickich pożarników, której napisanie stało się możliwe m.in. dzięki wspomnieniom Józef Waligóry i jej wciąż niezawodnej pamięci.
Wicedyrektor nowosądeckiego Oddziału ZUS Agata Michalik wraz z bukietem kwiatów przekazała jubilatce oficjalną decyzję o przyznaniu jej dodatkowych comiesięcznych świadczeń pieniężnych.
Świeczek zapalonych na urodzinowym torcie Józefa Waligóra nie zdmuchnęła. Pomógł jej w tym jeden z prawnuków, 8-letni Kamil Skrzyński, który wraz ze swoimi rodzicami przyjechał z Katowic, specjalnie na święto ukochanej prababci.
Goście nie zaśpiewali jubilatce tradycyjnych Sto Lat. Zabrzmiało chóralne Dwieście lat!, Dwieście lat! Niech żyje, żyje nam! No i nadszedł czas toastu szampanem. Pani Józefa pełniła go wraz z gośćmi, obdarowując ich promiennym uśmiechem.
No i nastał czas opowieści snutych przez stulatkę. Przypomniała, że urodziła się zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym teraz świętuje setne urodziny. Opowiadała o poznaniu swojego męża, który pochodził z pobliskiego Starego Sącza. O przedwojennej pracy w cegielni, jedynym zakładzie istniejącym wówczas w Biegoinicach, które wtedy były wioską w połowie drogi pomiędzy Saczami Nowym i Starym. O wojennej ucieczce do Tarnowa.
Także o tym, jak przychodziły na świat jej dzieci.Urodziła ich sześcioro. Trójka najstarszych: Maria,Stanisław oraz Andrzej żyją. Trójka najmłodszych: Tadeusz Jan i Józef niestety odeszli ze świata w bardzo wczesnym dzieciństwie.
Józefa Waligóra cieszy się sześciorgiem wnucząt, pięciorgiem prawnucząt i bardzo liczy, że rodzina powiększy się, bo przecież sama miała dużo rodzeństwa i najlepiej czuje się w bardzo licznym gronie krewnych.
Wieczorem Józefa Waligóra uczestniczyła w uroczystej mszy św. w biegonickim kościele celebrowanej w jej intencji.