Nie zauważył momentu, w którym koperta z tysiącem złotych przepadła bez śladu. Szukał jej przez dwa dni. Gdy stracił już nadzieję na odzyskanie zguby, zadzwonił telefon. Męski głos poinformował go, że zguba jest do odebrania w Karpackim Ośrodku Wsparcia Straży Granicznej w Nowym Sączu. - Okazało się, że kopertę z moim nazwiskiem odnalazła pani, która jest funkcjonariuszką straży granicznej, dlatego to tam miałem się zgłosić -opowiada Kamil Ambroży.
Pani oficer prosi, żeby nie ujawniać jej tożsamości. Powiedziała nam, że oddanie znalezionych pieniędzy jest dla niej rzeczą oczywistą. Tak została wychowana i nawet nie pomyślała o tym, żeby sobie zgubę przywłaszczyć. - Domyśliłam się, że pieniądze w kopercie to wypłata, postawiłam się w sytuacji poszkodowanego pracownika.
Dlatego postanowiłam go znaleźć. Gdyby mi się nie udało, to odniosłaby pieniądze na policję. Jak mówi Iwona Grzebyk--Dulak, rzeczniczka prasowa sądeckiej policji, zwrot zguby, zwłaszcza znalezionych pieniędzy, za pośrednictwem policji zdarza się rzadko. - W ostatnim czasie były trzy takie przypadki, gdy ktoś znalazł pieniądze i z naszą pomocą odszukał ich właściciela. Na szczęście zdarzają się jeszcze uczciwi znalazcy - dodaje.
Na stronie internetowej sądeckiej policji ukazują się co jakiś czas komunikaty o zgubionych portfelach. Zdarza się, że właściciele odzyskują tylko dokumenty. - Na szczęście ja trafiłem na uczciwą osobę, a dodam jeszcze, że pani oficer dołożyła sobie trudu, żeby mnie odnaleźć, bo na kopercie nie było adresu - mówi Ambroży. Tym bardziej jest jej wdzięczny.
- Chciałbym, aby takich ludzi było więcej, dlatego dzielę się historią z czytelnikami "Gazety Krakowskiej" - dodaje Kamil Ambroży.
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!