Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O dwóch antyterrorystach, którzy rozsadzali (i rabowali) bankomaty

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Byli antyterroryści na sali rozpraw sądu w Nowym Targu z obrońcą Kamilą Krausiewicz Moskal
Byli antyterroryści na sali rozpraw sądu w Nowym Targu z obrońcą Kamilą Krausiewicz Moskal Artur Drożdżak
Dwaj (byli już) antyterroryści z Komedy Wojewódzkiej Policji w Krakowie znaleźli się na celowniku w śledztwie dotyczącym wysadzania bankomatów i rabunku 60 tysięcy złotych. Zaprzeczają, by dokonali włamań.

FLESZ - Kto przynosi świąteczne prezenty?

Huk był niczym eksplozja bomby. Po chwili na ziemię zaczęły spadać, jak jesienne liście, banknoty o nominałach 50 zł. Dwóch zamaskowanych mężczyzn zebrało pieniądze. Uciułali sporą sumkę. Potem zniknęli niczym duchy.

W ten sposób udało się włamywaczom wysadzić bankomat w Krampachach koło Nowego Targu. Mieszkańcy pobliskich domów słyszeli wybuch, ale komu by się chciało o 2 w nocy sprawdzać, co się dzieje?
Nad ranem policyjni technicy zaczęli oglądać miejsce przestępstwa. Komentowali, że rabusiom musiało się spieszyć, bo oprócz tego, że zabrali z bankomatu 32 500 zł, to zostawili porzucone trzy banknoty o nominale 50 zł i dziewięć stówek. Oględziny wykazały, że najpierw zamalowali i uszkodzili kamery monitoringu. Potem sforsowali drzwi do banku i dobrali się do bankomatu. Podważyli osłonę podajnika banknotów i wprowadzili do niego rurkami mieszaninę powietrza i gazu palnego, po czym zainicjowali eksplozję.

Skąpe ślady sprawców

Kamera wewnętrzna przed uszkodzeniem i detonacją zarejestrowała czynności jednego sprawcy przy bankomacie oraz obu przy inicjacji wybuchu za pomocą rozwiniętych kabli. W celu zatarcia śladów zapachowych użyli gaśnicy pianowej i gazu pieprzowego i rozpylili środki, by psy tropiące nie podjęły śladu. Na miejscu znaleziono ślad traseologiczny, czyli odciski butów, w tym jeden sportowego obuwia marki Quechua z podeszwą o wzorze NH 100 MID. Był 17 lipca 2019 r. Śledztwo nie rozkręciło się na dobre, gdy miesiąc później 70 km od Krempachów, w Słopnicach pod Limanową, przestępcy ponownie pokusili się o skok na bankomat. I tym razem użyli wybuchowej mieszaniny gazów. Dzięki eksplozji około 3 nad ranem zdobyli 31 100 zł.
Zniszczony bankomat był na ścianie frontowej budynku filii Banku Spółdzielczego z Limanowej. Był warty 98 tys. - czyli 13 tys. zł więcej niż ten wysadzony na Podhalu. Drugie włamanie odbyło się 27 sierpnia 2019 r.

Poszlakową sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu, a czynności powierzono funkcjonariuszom Biura Spraw Wewnętrznych Policji. To dlatego że zaczęły się pojawiać informacje, że jednym z włamywaczy może być doświadczony antyterrorysta z krakowskiej Komendy Wojewódzkiej, czyli Janusz T.

Śledczy zorientowali się, że podejrzewany koleguje się i często przebywa w towarzystwie innego byłego już antyterrorysty Przemysława S. Ten kilka miesięcy przed rabunkiem bankomatów odszedł ze służby w policji i przeniósł się do Wojsk Ochrony Terytorialnej, został zawodowym żołnierzem i dowódcą plutonu. Obaj z kolegą znaleźli się na celowniku śledczych, bo gdy byli antyterrorystami, ich specjalnością był sprawy minersko-pirotechniczne. Sprawdzono zapisy monitoringu kamer sprzed włamań i... bingo.

Miesiąc przed skokiem w Krempachach jedna z kamer zarejestrowała, iż Przemysław S. podjechał pod siedzibę banku i z towarzyszącą mu osobą oglądał bankomat, co zwróciło uwagę pracowników, którzy później rozpoznali Przemysława S. i Janusza T.
Logowanie telefonu Przemysława S. potwierdziło, że przemieszczał się tego dnia z Krakowa na Podhale. Nie miał alibi na ten dzień, nie było go pracy. Janusz T. podobnie.

Dowody w rzeczce

Ustalono, jaką drogą mógł się poruszać samochód mężczyzn po pobycie w okolicy Słopnic. Z analizy wynikało, że pojazd zatrzymał się w miejscowości Łętowe.
Kryminalni przeszukali rzeczkę Łętowiankę i wyłowili zniszczoną parę butów sportowych Sprandi nr 42 i Quechua NH 100 MID Black nr 43 oraz gaśnicę i miotacz gazu pieprzowego. Zabezpieczono tam też ślady opon.
Ustalono, że Janusz T. w sklepie Decathlon przed włamaniem kupił buty Quechua NH 100 MID Black nr 43, czyli takie, jakie wyłowiono z rzeczki.
Śledczym udało się ustalić, że mężczyzna miał skrytkę w Kryspinowie i wywiózł z niej dwie plastikowe skrzynie pełne różnych rzeczy. Było podejrzenie, że mogły to być butle z gazem, którego użyto do wysadzenia bankomatów, ponadto ubrania robocze i kable.

Prokurator zdecydował o zatrzymaniu podejrzanych. Zabezpieczono kilkanaście par obuwia, jakie posiadali. W mieszkaniu Przemysława S. odkryto skrytkę w łazience, a w niej 4 tys. zł. Były też pojemniki z gazem, w tym pieprzowym, kominiarki, wkrętarka z wiertłami i latarka czołówka.

Kumple

Panowie znali się już od 2012 roku, ale przed rabunkami ich znajomość stała się głębsza, sporo wyjeżdżali razem w góry.
- Myśleliśmy w tamtym czasie o przejściu do wojskowej jednostki specjalnej NIL - tłumaczył na przesłuchaniu Przemysław S. Mówił, że podobnie jak Janusz, przeszedł już test sprawności fizycznej do tej jednostki, ale czekała ich jeszcze tak zwana selekcja - grupa kandydatów do NIL musiała pokonać w nocy pieszo wyznaczony odcinek w górach. Zwykle takie selekcje odbywały się w Beskidach, czasem w Bieszczadach. Stąd - tłumaczył Przemysław - częste z Januszem wypady po górach, na przykład w Beskid Wyspowy.

- Byłem jedyny raz w maju w Krempachach, by wypłacić pieniądze z bankomatu, ale mieli wysoką prowizję i zrezygnowałem - opowiadał. Janusz T. nie negował kupna butów sportowych i posiadania skrytki w Kryspinowie, ale twierdził, że to nie ma nic wspólnego z włamaniami.

Bez DNA i odcisków

- Na bankomatach, znalezionych butach nie odkryto naszego zapachu, odcisków palców ani śladów DNA - zwraca uwagę. Przemysław S. obecność gotówki w skrytce w tłumaczy chęcią ukrycia jej przed żoną. Janusz T. dodał, że w policji mieli szkolenia o materiałach wybuchowych wojskowych, górniczych i mieszaninach pirotechnicznych, a nie o użyciu gazów w eksplozji.
Proces byłych policjantów rozpoczął się przed Sądem Rejonowym w Nowym Targu. Zaprzeczali zarzutom i mówili, że są niewinni, gdy prokurator Artur Szmyd odczytywał zarzuty, jakie postawił im w akcie oskarżenia. Odpowiadają z wolnej stopy po wpłaceniu po 15 tys. zł kaucji. Przekonują, że byli w Zaświerczu, tam zostawili auto, gdy w nocy szli zdobywać górę Mogielicę, ale nie pojawili się w Stopnicach, które są po drugiej stronie szczytu.

Faktycznie zatrzymali się też w miejscowości Łętowe, bo Janusz T. po marszu był zmęczony i musiał się przespać, a Przemysław S. wypił dwa piwa i nie mógł kierować autem. Jeden twierdzi, że obuwie o numerze 43 wyłowione rzeczki nie należało do niego, bo sam nosi buty o numerze 45-46 i w małych butach nie byłby w stanie wędrować po górach kilka kilometrów i nieść ciężkie rzeczy potrzebne do włamania, a logowania telefonu na Podtatrzu to tylko ślad wypadów na nocne marsze przygotowujące do selekcji w jednostce NIL. Grozi im teraz 15 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska