Od Jaśminy Polak do Jana Peszka. Ranking krakowskich aktorów
ZBIGNIEW W. KALETA - co się stało?!
Patrząc na ostatnie dokonania Zbigniewa W. Kalety w Starym Teatrze trudno uwierzyć, że aktor nie tak dawno był w stanie uwiarygodnić najbardziej złożone stany emocjonalne bohaterów, potrafił także temperować naturalne skłonności do swoistej fanfaronady, przesadzonej gestykulacji, nadmiernego zawierzenia przeciętnym możliwościom głosowym. Kiedy z zażenowaniem patrzyłem na aktorską katastrofę, jaką był tytułowy "Król Ubu" Kalety w spektaklu Jana Klaty, trudno było mi uwierzyć, że ten sam aktor grał Zaratustrę w "Zaratustrze II" wg Nietzschego, Paula w "Factory 2" czy Mistrza w "Mistrzu i Małgorzacie" - wszystkie spektakle w reżyserii Krystiana Lupy. Kiedy zabrakło Lupy w "Starym", podobnie jak spora część zespołu, Kaleta poczuł się osamotniony i zlekceważony. Niby gra sporo, ale stopień nowych aktorskich zadań ma się nijak do wcześniejszych dokonań. Mimo wszystko skala kompromitacji w Ubu Królu nieco dziwi. Przecież ten sam aktor zupełnie niedawno zagrał u Klaty Azję w "Trylogii", a wcześniej Barneya Mayersona w "Trzech stygmatach Palmera Eldritcha" wg Dicka. Tymczasem w "Królu Ubu" jest kompletnie bezradny wobec groteskowego tekstu Jarry'ego i przerysowanej koncepcji reżyserskiej. Jego król bez korony, król prymityw oraz władca-kabotyn miał być parodią wszystkich przetrąconych władców Polski i świata. Stał się parodią samego siebie i wzorcową lekcją nieudolnego aktorstwa.