Piotr Król przecierał oczy ze zdumienia, kiedy kilka dni temu otrzymał pismo z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Wiśniczu, gdy urzędnicy powiadomili go, że zostało mu uchylone świadczenie wychowawcze na dziecko, przyznane w ramach programu 500 plus.
Król jest jedynym żywicielem rodziny. Wspólnie z żoną wychowują córkę Martynkę.
- W ubiegłym roku nie pracowałem, pomoc według urzędników mi się więc należała - tłumaczy. Sytuacja zmieniła się w listopadzie, kiedy pan Piotr zatrudnił się jako kierowca. Osiągnięty dochód zgłosił w MOPS w Nowym Wiśniczu.
- Uznałem to za formalność, ale byłem przekonany, że to nic nie zmieni w mojej sytuacji - mówi. Według niego zarobione w listopadzie ok. 3 tys. zł brutto powinny zostać podzielone na wszystkich członków rodziny i dodatkowo przez 8 miesięcy (od kwietnia 2016 r. do listopada 2016 r. - kiedy rodzina otrzymywała pomoc).
- Były to jedyne pieniądze, jakimi dysponowaliśmy w tym czasie - wyjaśnia mężczyzna. Sam wyliczył, że w tamtym okresie dochód na jednego członka rodziny wynosił ledwie 125 zł.
- Pomoc na pierwsze dziecko w ramach programu 500 plus przysługuje jeśli dochód na osobę nie przekracza 800 złotych na osobę - dodaje. Inaczej tę sprawę widzą urzędnicy zajmujący się w gminie pomocą społeczną.
- Trzymamy się przepisów, a te regulują, że dochód uzyskany w listopadzie przez naszego klienta jest dochodem miesięcznym - wyjaśnia Elżbieta Szkarłat z MOPS w Nowym Wiśniczu.
Według tej interpretacji listopadową pensję pana Piotra podzielono tylko na trzy osoby uzyskując kwotę około tysiąca złotych, która automatycznie wykluczyła familię Królów z pomocy w ramach 500 plus.
- Konsultowałem mój przypadek z prawnikami. Wszyscy są zdziwieni takim podejściem - mówi pan Piotr, który złożył już odwołanie od decyzji MOPS do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Tarnowie.
Ewa Szkarłat przekonuje, że przepisy, na podstawie których rodzinie Królów uchylono świadczenie, podobnie interpretowane są w całym kraju.
- Nie możemy indywidualnie podchodzić do przepisów. Czekamy jednak na rozstrzygnięcie Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Być może jego przedstawiciele wskażą na inne aspekty decyzji, których nie wzięliśmy pod uwagę - dodaje.