Zakopiańska Olcza doczekała się nowej atrakcji - przy jednej z lokalnych dróg stanął bacomat. Maszyna do serów ich nie produkuje, ale smakosze regionalnych przysmaków mogą się skusić w godzinach nocnych, kiedy stragany, sklepy i bacówki są zamknięte na spróbowanie regionalnych serów. Maszyna chłodnicza stoi tuż obok jednego z przystanków i kusi reklamowymi hasłami. Duże litery na obudowie zachęcają do zakupu oscypków o każdej porze dnia i nocy. Problem w tym, że oscypków w środku nie ma.
W zamian klient może wybrać z szerokiej oferty innych serów. Są gołki duże i małe, a także korboce. Wszystko to zapakowane próżniowo czeka na klienta, który wpisze odpowiedni numer, opłaci, a maszyna wypchnie zakupiony towar do otworu, z którego będzie można już odebrać zakupione produkty. W automacie są też słoiczki z miodem, a nawet breloczki z góralskimi motywami. Wszystko szczelnie zamknięte w chłodnych przegródkach, gotowe do zakupu za pomocą karty, telefonu lub gotówki. Trzeba jednak uważać, bo bacomat nie wydaje reszty.
Bez certyfikatu, bez oscypka
Brak oscypków w automacie nie jest przypadkiem. Oscypek to produkt chroniony unijnym certyfikatem, który może być produkowany tylko w określony sposób i tylko przez baców z odpowiednimi uprawnieniami, na bazie mleka owczego, w sezonie wypasu.
- Oscypek to nie jest ser, który da się masowo pakować i sprzedawać w automacie jak batonika” – mówi baca. - Jak ktoś chce prawdziwego oscypka, musi iść do bacówki, a tych jest coraz mniej. Zostali nieliczni”.
To tłumaczy, dlaczego w bacomacie można kupić wyroby seropodobne do sławnych oscypków, ale nie te certyfikowane produkt regionalny. Sprzedawane sery najczęściej są krowie, czasem z dodatkiem mleka owczego, ale nie spełniają wymogów oscypka z Chronionym Oznaczeniem Geograficznym.
W urządzeniu są jednak wolne półki i możliwe, że raz na czas prawdziwy oscypek pojawi się w asortymencie automatu.
Chłodnia kontra słońce
Pojawia się też pytanie o trwałość takiego rozwiązania w warunkach górskich - zwłaszcza latem, kiedy temperatura przy asfaltowych drogach potrafi przekroczyć 30°C.
Chłodnia z przeszkloną szybą, która stanowi większą część bacomatu widać, że mocno pracuje. Od wewnętrznej strony szyby widać osadzającą się parę wodną.
- To może działać, jeśli będzie regularnie doglądane. Sery, szczególnie te świeże, nie lubią upałów. Tyle że turysta nie wie, czy gołka z automatu stała tam dwie godziny czy dwa tygodnie -komentuje nowoczesne rozwiązanie kobieta handlująca oscypkami na Krupówkach.
Tradycja kontra nowoczesność
Choć bacomat wzbudza zainteresowanie, wielu górali patrzy na pomysł z przymrużeniem oka. Sprzedaż sera z automatu dla nich to kolejny krok w kierunku turystycznej masówki, która wypiera lokalną tradycję.
- Bacówka to nie tylko sprzedaż, to spotkanie. Turysta pogada, spróbuje, posłucha o owcach. Usłyszy gwarę. Automat mu tego nie da” - mówi baca, który przeszedł już na emeryturę.
Z drugiej strony, automatyzacja może pomóc tym, którzy nie mają dostępu do bacówek ani czasu na zakupy na targu. Dla niektórych turystów to wygodna opcja - byleby była uczciwa i zgodna z tym, co obiecuje napis na froncie.
Czy bacomat się przyjmie?
Na razie bacomat na Olczy działa, choć oscypków w nim brak. Czas pokaże, czy klienci zaakceptują gołki i miody zamiast chronionego regionalnego sera, czy raczej uznają, że to tylko kolejny turystyczny gadżet z Zakopanego.
Jeśli zaś automat ma stać się realną alternatywą dla tradycyjnych punktów sprzedaży, być może przydałaby się większa przejrzystość i mniej wprowadzających w błąd obietnic.
Przypomnimy, że w 2016 roku młody góral z Nowego Targu wpadł na dokładnie taki sam pomysł. Automaty z oscypkami, gołkami, bundzem i innymi wyrobami regionalnymi zaczęły pojawiać się galeriach handlowych. Pomysł najprawdopodobniej jednak nie przetrwał, bo urządzeń z regionalnymi serami z Podhala nie widać w centrach handlowych.
