Pochodzące z różnych środowisk dzieci potrafią narobić niezłego zamieszania w swoich podstawówkach. Dyrektorzy dwoją się i troją, żeby rodzice nie bali się posyłać do szkoły swoich dzieci.
- Zrobiliśmy badania i okazało się, że w naszej szkole jest przemoc. Szczególnie na przerwach - przyznaje Ewa Skubis, dyrektorka SP1 w Olkuszu. W jej szkole jest sporo trudnych dzieciaków między 7 a 10 rokiem życia. Wiele z nich jest nadpobudliwych i agresywnych.
Problem był nie tylko z nimi, ale także z rodzicami, którzy na terenie szkoły próbowali samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość. Wzięła sprawy w swoje ręce. - Zamontowaliśmy monitoring, a rodzice nie mogą wchodzić do części lekcyjnej. Organizowaliśmy zajęcia, warsztaty i pogadanki - wylicza pani dyrektor.
Działania okazały się skuteczne i szkoła otrzymała "Certyfikat Bezpieczeństwa" od komendanta wojewódzkiego. Okazało się, że olkuska "jedynka" zrobiła największe postępy ze wszystkich zgłoszonych szkół z Małopolski.
- Bardzo ważne jest, żeby szkoła współpracowała z nami i zgłaszała problemy. Tylko wspólnie możemy wyeliminować negatywne zjawiska - przekonuje Łukasz Czyż z zespołu do spraw nieletnich KPP w Olkuszu. Ta współpraca najlepiej wychodzi trzem certyfikowanym do tej pory podstawówkom: SP 1, SP 4 i SP 10.
- Mój syn wracał ze szkoły zapłakany. Starsi koledzy cały czas go szantażowali i bili. Zgłosiłam problem nauczycielce - wyznaje mama piątoklasisty z SP1, pragnąca zachować anonimowość. - Częściowo udało się rozwiązać problem, ale wciąż jeszcze zdarzają się zaczepki.
Zdaniem dyrektorki szkoły, jest o niebo lepiej, ale mimo największego zaangażowania ze strony szkoły, przemoc nie zniknie całkowicie. - Interweniujemy coraz rzadziej, co oczywiście nie oznacza, że przemocy nie ma wcale. Naszym ogromnym sukcesem jest to, że dzieci nie boją się już zgłaszać takich przypadków - cieszy się Ewa Skubis.