Z jednej strony w Oświęcimiu mają powody do satysfakcji z wskoczenia na finiszu rundy na szczyt tabeli, bo przecież w trakcie rozgrywek Unia długo musiała się przebijać z dolnych rejonów tabeli, a przed rozgrywkami była wymieniana w gronie faworytów. Z kolei piłkarze mają za sobą dwa przegrane awanse, kiedy byli mistrzami jesieni. Najpierw ustąpili miejsca Kalwariance, a potem Sosnowiance.
- Myślę, że jest to brzemię, które w końcu musimy zrzucić – uważa Jerzy Jarosz, nowy prezes Unii, który jest także największym sponsorem oświęcimskiego klubu.
Zdaniem sternika, awans Unii jest potrzebą chwili. - Awans byłby magnesem, zatrzymującym naszych wychowanków na miejscu – podkreśla Jarosz. - Na dzisiaj wygląda to tak, że w pewnym okresie nasi zawodnicy wybierają szkółki piłkarskie w okolicznych miejscowościach, nie tylko w Małopolsce, ale także na Śląsku. Perspektywa gry na szczeblu wojewódzkim w seniorach zawsze będzie dla młodego chłopca okazją do promocji. Przygoda z wielką piłką może mieć swój początek na lokalnych boiskach. Wydaje mi się, że na dzisiaj czwarta liga jest poziomem adekwatnym do możliwości naszego klubu.