
Powrót Hrosso dodał pewności
Trener Michał Probierz zaskoczył, stawiając do bramki Lukasa Hrosso w miejsce Karola Niemczyckiego. Do tej pory to młodzieżowiec miał pewne miejsce w składzie, wychodząc w 24 spotkaniach w tym sezonie. Szkoleniowiec chciał jednak coś zmienić. Hrosso wygrał już z Legią w tych rozgrywkach w Superpucharze (0:0, 5:4 w karnych), może więc trener liczył na jego dobrą passę z Legią? Do Niemczyckiego nie można było mieć większych pretensji za poprzednie, choć przegrane mecze. Czasem jednak nieoczywista zmiana, jeśli przynosi efekt, może być dobrym impulsem dla wszystkich. A Hrosso imponował spokojem i zaraził nim kolegów.

Zagęszczenie środka pola
Pomysłem na Legię było ustawienie zasieków w dwóch linii – 4 pomocników i 5 obrońców licząc wraz z wahadłowymi. Z przodu pozostawał tylko Alvarez. Cracovia zagęściła środek pola, mając defensywnych pomocników i ofensywnych, którzy też spełniali defensywne zadania. Legia nie opanowała środka, każdy zawodnik był podwajany. Zawodnicy Cracovii kapitalnie się asekurowali. Nie było to gra nastawiona na kreację, cel uświęcał środki – trzeba było zabezpieczyć własną bramkę, ale nie była to absolutnie kurczowa obrona.

Sylwester Lusiusz wrócił do łask
Dla młodzieżowca Cracovii otworzyła się szansa na występ, gdy w bramce zabrakło innego młodzieżowca – Niemczyckiego. Lusiusz zagrał już w półfinale PP, ale w lidze był to dla niego pierwszy występ w tym sezonie. A przypomnijmy, że w ubiegłym był pierwszym wyborem Probierza jeśli chodzi o młodych zawodników. I wygląda na to, że może zagościć w jedenastce na dłużej, bo szkoleniowiec z pewnością nie będzie chciał zmieniać bramkarza, a z „dostępnych” młodzieżowców Lusiusz w tej chwili prezentuje się najlepiej.

Miejsce van Amersfoorta jest w środku pola
Choć jest najlepszym strzelcem Cracovii – 6 goli – to jednak Pelle van Amersfoort nie jest napastnikiem. I choć wobec niedomagań zawodników z tej formacji czasem pełni tę funkcję, to jednak nie jest to dla niego wymarzone miejsce na boisku. Tak grał w meczu Pucharu Polski, zanim na boisku nie zameldowali się napastnicy, tak grał też w Warszawie po zejściu z boiska Alvareza. To zawodnik dobrze czujący się w środku pola, napędzający akcje „Pasów”. Bywało, że pełnił nawet rolę defensywnego pomocnika i to mu wychodziło.