– Ten mecz mógł się skończyć po pięciu minutach – mówi Paweł Brożek. –Mieliśmy sytuacje na 2:0 i pewnie „zabilibyśmy” w ten sposób ten mecz. Górnik zapewne byłby w szoku i już nie mógłby się otrząsnąć. Niestety, daliśmy im poczuć krew i wykorzystali to. Z przebiegu gry remis jest jednak zasłużony bo i Górnik miał swoje sytuacje i my również.
Wisła w pierwszej połowie była lepszym zespołem, ale gdy już Górnik nieco się otrząsnął po kiepskim początku, to zdołał stworzyć sobie dwie dobre okazje na wyrównanie. – Dlatego, biorąc pod uwagę przebieg spotkania, tak jak wcześniej powiedziałem, to był mecz na remis – tłumaczy Brożek. – Natomiast mając taką sytuację, jaką mieliśmy na 2:0, to musi paść bramka. Później miał jeszcze Łukasz Burliga też sytuację stuprocentową. Nie mieliśmy takiego meczu jak w Bielsku, gdzie bramki szybko wpadły. Tam poprawiliśmy drugą, trzecią i był spokój. Natomiast dzisiaj nie wykorzystaliśmy sytuacji po raz kolejny.
W końcówce Paweł Brożek mógł jednak przesądzić o losach tego spotkania. Strzelał głową, ale bramkarz Górnika Radosław Janukiewicz obronił to uderzenie. – Janukiewicz mnie chyba wyczuł – mówi „Brozio”. – Ja tylko musnąłem lekko piłkę. Nie za bardzo miałem z czego uderzyć. Piłkę posłałem trochę po cwaniacku. Niestety, największym cwaniakiem okazał się Janukiewicz.
Inna sprawa, że Paweł Brożek znów strzelił gola Janukiewiczowi, którego regularnie pokonywał, gdy ten bronił jeszcze w Pogoni Szczecin. – Była taka seria, że parę bramek mu strzeliłem – przyznaje Brożek. – Uważam go jednak za bardzo dobrego bramkarza. Mam do niego po prostu szczęście i oby to szczęście trwało jak najdłużej.
W końcówce meczu doszło natomiast do przepychanki na boisku pomiędzy Brożkiem i Aleksandrem Kwiekiem. Piłkarz Wisły zapytany, o co poszło, opowiada: – Olek Kwiek ewidentnie wyprostowaną nogą trafił mnie pod kolano. Miałem prawo w tym momencie się trochę zdenerwować.
Dodajmy, że Brożek z Kwiekiem wszystko sobie ostatecznie wyjaśnili, a żegnając się pod autokarem Wisły, serdecznie się wyściskali...
Brożek przyznał również w Zabrzu, że jeśli Wisła chce wygrać zbliżające się derby Krakowa, to musi zaprezentować się lepiej niż w meczu z Górnikiem.
– Dużo lepiej. Przede wszystkim jeśli chodzi o organizację gry. Dzisiaj nasza organizacja wyglądała bardzo słabo. Stąd te sytuacje Górnika. Byliśmy rozrzuceni po boisku. Nie graliśmy blisko siebie w defensywie – zakończył napastnik Wisły.