Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Perypetie prezesa "Białej Gwiazdy"

Wojciech Batko
Na co dzień jesteśmy przyzwyczajeni do ciągłego pośpiechu. W Walencji odnosi się wrażenie, że wszystko jest jakby spowolnione. Ale za to ludzie wydają się pogodniejsi oraz zdystansowani do życia i związanych z nim obowiązków.

Przekonał się o tym wczoraj m.in. szefujący wiślackiej ekipie prezes TS Wisła, Ludwik Miętta-Mikołajewicz, na godzinę trzynastą zaproszony na spotkanie z panią burmistrz Walencji. Raut miał się odbyć w salach recepcyjnych miejscowej hali sportowej. Przez przypadek dowiedział się jednak, że pani burmistrz czeka w magistracie i to już o 12.30. Pojechał więc "prawie na sygnale". - Cieszymy się, że pan dotarł. To dla nas zaszczyt - usłyszał po przybyciu wiślacki sternik. O zmianie pory i miejsca nikt już nie wspominał, a na spotkaniu było elegancko i sympatycznie.

Na pewno nie tak, jak podczas regulaminowego, czwartkowego treningu, który wiślaczki skończyły po godzinie 22, mając zajęcia jako ostatnie z kwartetu finalistów. Nie wzięła w nich udziału Katerina Zohnova, siedząc jedynie z lodem przyłożonym do stawu skokowego lewej nogi. Natomiast w trakcie taktycznych gierek Martę Fernandez uderzono w twarz, a za moment z bólu aż krzyknęła Janell Burse, zgłaszając problem z lewym kolanem.

Na szczęście wczoraj Fernandez i Burse o dolegliwościach już zapomniały. Posępna była jedynie Zohnova, zdając sobie sprawę, że może jej uciec udział w imprezie życia. Tak bowiem wolno traktować Final Four w odniesieniu do większości wiślackich koszykarek...

Zwróciła zresztą na to uwagę mistrzyni Europy w 1999 roku, Patrycja Czepiec: - Dla wielu z nich udział w tak prestiżowych zawodach jest zapewne życiowym sukcesem. Na coś więcej mogą już nie mieć szans. I życzę im, żeby spełniły się sportowo w tym Final Four. Niczego im przy tym nie zazdroszcząc. Ja mam swoje mistrzostwo Europy i udział w igrzyskach olimpijskich i tego nie zamieniłabym na Final Four. Co innego bowiem gra dla klubu, a co innego dla reprezentacji; przynajmniej dla mnie.

A Final Four dla Hiszpanów? Cóż, "na mieście" zupełnie nie czuło się, że weekend będzie należał do czterech czołowych drużyn kobiecej koszykówki w Europie. Podobnie w środkach masowego przekazu. Jedynie miejscowa gazeta "Las Provincias" poświęciła półtorej kolumny, pomieszczając na nich: krótką zapowiedź imprezy, miniaturową adnotację o półfinałowych "derbach Rosji" Spartak Moskwa - Jekaterynburg oraz dwa większe materiały - analizę taktyczną zespołów "Białej Gwiazdy" i Ros Casares oraz porównanie Marty Fernandez i Amai Valdemoro, koszykarek szalenie popularnych w Hiszpanii. Na łamach królował oczywiście futbol.

Szczerze powiedziawszy, gdyby nie kibice z Krakowa, co rusz spotykani na urokliwym starym mieście, to można by nie wiedzieć, że do Walencji zjechały czołowe koszykarki Europy i świata!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska