https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piec CO zapalił dom i poparzył mężczyznę

Stanisław Śmierciak
Strażacy byli pierwszymi ratownikami którzy po południu we wtorek przybyli na pomoc mężczyźnie straszliwie poparzonemu na skutek awarii pieca centralnego ogrzewania, który spowodował pożar jednego z domów w Świniarsku w gminie Chełmiec. Stan 50-latka był tak ciężki, ze zanim śmigłowiec sanitarny mógł zabrać go do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich mężczyzna musiał być wstępnie zabezpieczony w Szpitalu Specjalistycznym im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu.

Oficer dyżurny Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu o godz. 15.15 we wtorek został zaalarmowany o wybuchu pieca centralnego ogrzewania w jednym z domów jednorodzinnych we wsi Świniarsko w gminie Chełmiec. Wzywający pomocy informował o straszliwych poparzeniach mężczyzny.

Na miejsce niemal równocześnie dotarły dwa wozy z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej nr PSP w Nowym Sączu oraz Ochotnicza Straż Pożarna z Niskowej.

- Sytuacja, którą zastali ratownicy była dramatyczna - relacjonuje oficer dyżurny sądeckiej straży pożarnej. - Ogień wypełniał całe pomieszczenie kotłowni. Płomienie już przerzucały się na pozostałą część domu. Należało natychmiast powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia. Zadaniem jeszcze ważniejszym było udzielanie pomocy przedmedycznej ciężko poszkodowanemu mężczyźnie.

Jak informuje oficer straży pożarnej mężczyzna, będący ofiarą ognia, miał straszliwie poparzoną twarz, klatkę piersiową, ręce oraz nogi. Kiedy kilka chwil po przybyciu strażaków dotarł ambulans Sadeckiego Pogotowia Ratunkowego, który musiał pokonać dłuższą trasę niż wozy pożarnicze. Zabranie ofiary ognia przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego bezpośrednio z miejsca tragedii według medyków było zbyt ryzykowne dla poparzonego.

Helikopter potrzebował kilkunastu minut na przylot z Krakowa. Następie byłby znacznie dłużej trwający przelot do Siemianowic Śląskich. W rezultacie w Ośrodku Leczenia Oparzeń ranny znalazłby się dopiero po kilkudziesięciu minutach. Karetka zawiozła więc poparzonego do znajdującego się najbliżej Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu.

Dopiero po niezbędnych zabiegach ratujących życie, wykonanych przez medyków w sądeckiej lecznicy, poparzony mężczyzna trafił na pokład już oczekującego śmigłowca sanitarnego mającego przetransportować go do Siemianowic Śląskich.

Zobacz, jak wyglądał Nowy Sącz przed laty [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

WIDEO: Jak reagować, gdy dziecko ulegnie poparzeniu?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Autor artykułu ma bujną wyobraźnię! Piec nie wybuchł, nie zajął się dom ( nawet budynek gospodarczy w którym znajdowała się owa kotłownia), poszkodowany nie był w Sądeckim szpitalu, itp. Wstyd że autor i gazeta udostępniają tak błędne informacje !
r
rat
Smigłowiec był z Sanoka a nie z Krakowa Pacjent nie był w Sądeckim szpitalu...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska