https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki szykują się do strajku ostrzegawczego. Na dwie godziny odejdą od łóżek. Podały datę

Patrycja Dziadosz
7 czerwca pielęgniarki przeprowadzą strajk ostrzegawczy
7 czerwca pielęgniarki przeprowadzą strajk ostrzegawczy Andrzej Banaś
Polska od kilku lat jest w ogonie Europy jeśli chodzi o liczbę pielęgniarek i położonych. Niestety z roku na rok coraz więcej przedstawicielek białego personelu z zawodu odchodzi, niż przychodzi. W zeszłym roku prawo wejścia do zawodu zdobyło 5,5 tys. osób, a na emeryturę odeszło 9 tys. Braki kadrowe na tym rynku są więc ogromne. Tymczasem spór na linii biały personel-rząd narasta. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych zapowiada strajk ostrzegawczy 7 czerwca. Od łóżek pacjentów w samej Małopolsce może wówczas odejść blisko 6 tys. osób z białego personelu.

FLESZ - Szczepienia 16- i -17-latków coraz bliżej

W Polsce na tysiąc mieszkańców przypada 5,2 pielęgniarki. Średnia dla Unii Europejskiej to 9,4. Problemem jest nie tylko niedobór kadr, ale także luka pokoleniowa - średnia wieku pielęgniarek w naszym kraju wynosi bowiem 53 lata, a położnych - 50 lat.

To skutek wieloletniej malejącej popularności tego zawodu. Pandemia koronawirusa tylko pogłębiła problem.

- W ubiegłym roku w Małopolsce było ok. 600 absolwentów pielęgniarstwa, po prawo wykonywania zawodu przyszło 200 osób, kilka osób prawa do wykonywania zawodu zrzekło się całkowicie - mówi w rozmowie z nami Tadeusz Wadas, przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Krakowie.

I dodaje: - Rezygnują, bo odpowiedzialność duża, a zarobki nie powalają. Dodatkowo dochodzi strach przed COVID-19. Ponadto dużo pielęgniarek, osiągających wiek emerytalny, też decyduje się na odejście z pracy. Mamy olbrzymią lukę pokoleniową.

Wszystko wskazuje jednak na to, że sytuacja w najbliższych latach jeszcze bardziej się pogorszy. Nadal coraz więcej przedstawicielek białego personelu będzie odchodzić na emerytury, a nie będzie miał ich kto zastąpić, ponieważ bardzo mało młodych ludzi wybiera ten zawód.

W Małopolsce aktualnie pracuje około 18 tys. pielęgniarek.

- Ta liczba maleje od lat. Przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej w naszym regionie zatrudnionych było ponad 26 tys. pielęgniarek. Niestety, młodzi wolą wybierać teraz inne, bardziej opłacalne i lżejsze zawody. Praca pielęgniarki jest niezwykle ciężka i wymagająca – wyjaśnia Wadas.

Dodaje, że z racji ponoszonej odpowiedzialności za tę pracę biały personel powinien być odpowiednio doceniany, co nie zawsze ma miejsce. Wciąż bowiem zdarzają się sytuacje, że niektóre z pielęgniarek zarabiają 2600 zł brutto, czyli tyle ile wynosi najniższa pensja krajowa. Jak wynika z szacunków Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Małopolsce w naszym województwie, około 45 proc. pielęgniarek pracuje w drugim miejscu pracy, żeby mieć godziwe wynagrodzenie.

Będzie strajk ostrzegawczy

Dlatego też po oficjalnym proteście w Warszawie, który odbył się 12 maja oraz rozmowach z ministerstwem zdrowia, które zakończyły się fiaskiem pielęgniarki zdecydowały się na strajk ostrzegawczy. 7 czerwca na dwie godzinny odejdą od łóżek pacjentów.

Grażyna Gaj szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Małopolsce, mówi wprost: miarka się przebrała i dodaje, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z resortem zdrowia, związek ma w planach kolejne, bardziej radykalne kroki.

- Od dawna jesteśmy w sporach zbiorowych z naszymi pracodawcami. Odejście od łóżek pacjentów na dwie godziny jest kolejnym krokiem, jeśli chodzi o możliwości wynikające z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – wyjaśnia.

Pielęgniarki mają przede wszystkim żal o przepisy, które dotyczą ich grupy zawodowej. Szefowa związku zawodowego w Małopolsce zwraca uwagę na ogromne różnicowanie pielęgniarek.

- Nie zgadzamy się też na to, aby pielęgniarka z licencjatem i 30-letnim stażem pracy miała takie samo wynagrodzenie jak opiekun medyczny, sekretarka medyczna czy zawody niemedyczne z wykształceniem średnim. Poza tym krzywdzące jest dla nas przy zarobkach, branie pod uwagę wyłącznie stopnia wykształcenia. Powinno się wziąć po uwagę również inne czynniki jak: kompetencje, fachowość, odpowiedzialność, warunki pracy

mówi Gaj.

Wynagrodzenia wyliczane w oparciu o nowe współczynniki miałyby obowiązywać już od lipca. Zgodnie z zaproponowanym dokumentem najwyższy wzrost wynagrodzenia (maksymalnie ok. 1164 zł) nastąpi w grupie zawodowej pielęgniarek i położnych z tytułem magistra i specjalizacją. Wynagrodzenie zasadnicze ma osiągnąć wysokość 5478 zł. - W tej grupie mamy tylko 11 800 pielęgniarek i położnych – podkreśla zarząd KOZZPiP. Z kolei w grupie pielęgniarek i położnych z tytułem magistra lub specjalizacją wynagrodzenie wzrośnie do poziomu 4186 zł . Według danych MZ byłby to wzrost o 109 zł. W tej grupie jest ok. 30 tys. pielęgniarek i położnych. Najliczniejszą grupę stanowią pielęgniarki z licencjatem lub wykształceniem średnim – jest ich 160 tys. - Wzrost wynagrodzenia wynosi dla nich… 0 zł, bo grupa ta według danych MZ miała poziom wynagrodzeń 3893 zł, a ich wynagrodzenie zasadnicze ma obecnie wynosić 3772 zł z gwarancją nieobniżenia poziomu.

- Jest mnóstwo pielęgniarek po liceum, które nie uzupełniały wykształcenia, bo jest to bardzo kosztowne. Te pielęgniarki świetnie się znają na swojej pracy, mają aktualną wiedzę w zakresie, którym na co dzień się zajmują. Teraz one zostaną pominięte przy wzrostach wynagrodzeń. Proszę sobie wyobrazić, że na oddziale są dwie pielęgniarki, których zakres obowiązków jest niemal identyczny. Różnią się tylko tym, że jedna ma tytuł magistra i specjalizację, a druga nie. Okazuje się, że ta pierwsza zarabia około 2,5 tys. zł więcej – dodaje Gaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdrowie

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Karol

Pielęgniarki po studiach to prawie panie doktorki. One z marszu powinny zostać felczerkami. Średni personel medyczny nie potrzebuje wyższego wykształcenia. Pięć lat nauki połączone praktyczną nauka zawodu jest wystarczajace. To, że zawód pielęgniarki z takim wykształceniem nie jest honorowany na zachodzie Europy to nie nasz polski problem. Pielęgniarki które chcą wyjechać do pracy za granica, niech na własny koszt uzupełnią wykształcenie. Polskie władze nie powinny imtego utrudniać ale też nie powinny finansować kształcenia zawodowego dla innych krajów kosztem własnego społeczeństwa.

Jak odejdą kadry kształcone w PRL-u i przez ówczesną kadrę naukową, to będzie tragedia. Podbieranie personelu medycznego krajom takim jak Białoruś i Ukraina, nie do końca jest w porzadku.

z
zenek trąba !
18 maja, 18:29, Zbigniew Rusek:

Prawda jest taka, że te pielęgniarki po dawnych liceach medycznych na ogół mają większe umiejętności praktyczne niż panie z tytułem magistra pielęgniarstwa. Raz miałem przykre doświadczenie, gdy krew do analiz pobierała mi (w dobrej przychodni) magister pielęgniarstwa, która - nazywając rzecz po imieniu - nie potrafiła tego zrobić. Kłuła mnie najpierw w lewą żyłę łokciową - nie udało się pobrać, potem w prawą - też nic nie wyszło. Baba klnie. Kłuje w żyłę na grzbiecie lewej dłoni - niewiele się udało i dopiero pobrała krew z żyły na grzbiecie prawej dłoni. Gdy mi kiedy indziej pobierała krew inna osoba - bez magisterium - to zrobiła to o wiele lepiej. Dlatego też byłbym za przywróceniem kształcenia pielęgniarek w liceach medycznych (niechby takie liceum trwało 6 lat - kiedyś trwało 5), gdyż to był całkiem dobry system (zwłaszcza gdy chodzi o normalne pielęgniarki, bez jakichś szczególnych specjalizacji). Zarobki pielęgniarek są naprawdę zbyt niskie, natomiast urzędników (i w ogóle wszelkich pracowników biurowych) - o wiele za wysokie.

Pełna zgoda w temacie kompetencji pielęgniarek dawniej i dziś. Dodałbym jeszcze, że muszą być dokładnie określone standardy wymagań i obowiązków pielęgniarek, bo często pielęgniarka na oddziale "lekkim", która coś tam udaje że robi, zarabia tyle co zatrudniona np. na chirurgii urazowej, gdzie trzeba się zajmować całą grupą ciężkich pacjentów. Na chwilę obecną cała tzw. służba zdrowia w tym i praca pielęgniarek, jest fikcją. Znam wiele przypadków, gdy pacjenci umierają z głodu, albo całymi dniami dogorywają, a zupełnie nikt się nimi nie zajmuje. Cała ta patologia powinna być zlikwidowana na zasadzie lock out-u, i ponownego zatrudnienia tych pracowników, których praca ma sens. Fikcją jest też funkcjonowanie jakichś pracowników z pracowni np. "Holtera", "Echo" itd.Powinny działać 24h/dobę, a wystarczyłoby właśnie, żeby zajmowały się tym oddelegowane pielęgniarki. Na chwilę obecną, to kompletna patologia i zupełna fikcja i fikcyjne etaty.

G
Gość

Kobiety dały się uwięzić w pułapce lekarzy z NFZ i prywaciarzy ...robią za pół darmo

Z
Zbigniew Rusek

Prawda jest taka, że te pielęgniarki po dawnych liceach medycznych na ogół mają większe umiejętności praktyczne niż panie z tytułem magistra pielęgniarstwa. Raz miałem przykre doświadczenie, gdy krew do analiz pobierała mi (w dobrej przychodni) magister pielęgniarstwa, która - nazywając rzecz po imieniu - nie potrafiła tego zrobić. Kłuła mnie najpierw w lewą żyłę łokciową - nie udało się pobrać, potem w prawą - też nic nie wyszło. Baba klnie. Kłuje w żyłę na grzbiecie lewej dłoni - niewiele się udało i dopiero pobrała krew z żyły na grzbiecie prawej dłoni. Gdy mi kiedy indziej pobierała krew inna osoba - bez magisterium - to zrobiła to o wiele lepiej. Dlatego też byłbym za przywróceniem kształcenia pielęgniarek w liceach medycznych (niechby takie liceum trwało 6 lat - kiedyś trwało 5), gdyż to był całkiem dobry system (zwłaszcza gdy chodzi o normalne pielęgniarki, bez jakichś szczególnych specjalizacji). Zarobki pielęgniarek są naprawdę zbyt niskie, natomiast urzędników (i w ogóle wszelkich pracowników biurowych) - o wiele za wysokie.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska