
NIEDOKŁADNOŚĆ POWODOWAŁA PROBLEMY
Wspomniana wcześniej nerwowość w grze wiślaków powodowała dużo niedokładności. Mówił o tym na pomeczowej konferencji prasowej trener Mariusz Jop. My dodajmy, że przegrana walka o drugą linię wynikała m.in. właśnie z tego, że wiślacy nawet w prostych sytuacjach grali niedokładnie, sami się prosili o straty.

FATALNA SKUTECZNOŚĆ
Powiedzieliśmy już sobie, że Wisła grała w tym meczu nerwowo i niedokładnie. Nawet jednak mimo tego miało wystarczająco dużo sytuacji, żeby ten mecz przynajmniej zremisować. Skuteczność była jednak bardzo słaba, wręcz fatalna. Najmocniej w piersi powinien bić się Jesus Alfaro, który miał najlepszą okazję na wyrównanie. Łukasz Zwoliński w doliczonym czasie gry też mógł jednak przymierzyć z woleja znacznie lepiej. A to tylko mowa o tych najlepszych okazjach.

NIE FUNKCJONOWAŁY BOKI, NIE FUNKCJONOWAŁ ŚRODEK
O ile we wcześniejszych meczach Wisła potrafiła rozpędzić się na bokach boiska, a środek pola dobrze regulował tempo gry, o tyle w Łęcznej właśnie te elementy zawiodły chyba najbardziej. W miarę dobrze zagrali chyba tylko stoperzy, którzy naprawiali kilka razy klopsy swoich kolegów. Nawet jednak tutaj trzeba wytknąć bezsensowne zachowanie Alana Urygi. Kapitan nie ma prawa dostać takiej żółtej kartki w doliczonym czasie gry, która w dodatku eliminuje go z kolejnego spotkania. Rozumiemy walkę, twarde starcia, ale nie coś takiego.

CZY ANGEL RODADO POWINIEN GRAĆ W TYM MECZU?
Po meczu w Łęcznej trener Mariusz Jop zdradził, że przed spotkaniem z Górnikiem Angel Rodado zmagał się z chorobą, był osłabiony. Po konsultacji z lekarzem, ale też samym zawodnikiem, postanowiono, że Hiszpan z Górnikiem zagra. I teraz po końcowym gwizdku, gdy wiemy, jak ten mecz się zakończył, można zadawać pytanie czy był sens na siłę wystawiać Rodado w składzie? A nam się zdaje, że ta dyskusja powinna toczyć się w innym kierunku. Bo oczywiście Rodado nie zagrał w Łęcznej dobrego meczu, gołym okiem widać było, że nie jest sobą. Jest jednak w tym wszystkim również element dydaktyczny. Taki mianowicie, że lider drużyny kolejny raz pokazuje kolegom, że czuje się odpowiedzialny za zespół, że nie idzie na łatwiznę, że wybiega na boisko mimo problemów, choć pewnie świetnie wiedział, że nie będzie w stanie pokazać się z najlepszej strony. Długofalowo to mogą być dla tego zespołu ważniejsze sprawy niż jeden słabszy występ jego najlepszego piłkarza.