Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pilarz: Mamy dobrą drużynę, ale tego nie widać

Jacek Żukowski
Krzysztof Pilarz przepuścił siedem goli w tym sezonie.
Krzysztof Pilarz przepuścił siedem goli w tym sezonie. fot. Andrzej Banaś
Krzysztof Pilarz, bramkarz Cracovii, był wyróżniającą się postacią meczu z Jagiellonią. Nie uchronił jednak zespołu od trzeciej porażki w sezonie.

Mieszane uczucia zapewne towarzyszą Panu po meczu z Jagiellonią w Białymstoku. Zanotował Pan fantastyczny występ, ale pewnie w ogóle się Pan z tego nie cieszy.
Czy fantastyczny? Taki byłby, gdyby udało się nam zachować czyste konto. Cieszę się, że przy kilku sytuacjach szczęście mi dopisywało, ale niestety, przegraliśmy po raz trzeci w tym sezonie i z tą niemocą musimy szybko coś zrobić. Czeka nas w piątek ogromnie ciężki mecz z Koroną Kielce. Musimy się przełamać. Potrzeba nam punktów, jak je zdobędziemy, to się wszystko dobrze ułoży i w kolejnych spotkaniach będziemy już punktować. Mam przynajmniej taką nadzieję.

Domyślam się, że Pan wolałby nawet słabiej zagrać, być np. współwinnym utraty gola, byleby tylko zespół wzbogacił się wreszcie o jakieś punkty. Nie mylę się?
Tak jest, wiadomo, że najważniejsza jest drużyna i punkty. Będziemy się starali robić wszystko, co w naszej mocy, by było lepiej. Każdy przecież zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że bez punktów nie jest wesoło. Sądzę, że umiejętności jako drużyna mamy bardzo duże, ale nie widać tego. W tym meczu akurat nie możemy narzekać na brak szczęścia.

Wręcz ono wam dopisywało, piłka odbijała się od słupka i poprzeczki waszej bramki.
Właśnie i temu szczęściu nie pomogliśmy. A było ono przy nas. Nie ma co ukrywać, z Legią mieliśmy sytuacje, z Górnikiem też, a nie mogliśmy ich wykorzystać, a teraz los był z nami i nie wykorzystaliśmy tego.

Dwa ostatnie spotkania świetnie się zaczęły, od zdobytej bramki, teoretycznie powinno się grać łatwiej, a tymczasem nie przełożyło się to na zdobycz punktową.
Niestety. Powinniśmy szanować to, co udało się nam zdobyć i bardziej chronić bramkę. Nie wiem, jak wytłumaczyć błędy... Ciężko jest o tym mówić. Trzeba być optymistą cały czas i mam nadzieję, że karta się odwróci i punkty zaczniemy zdobywać już od najbliższej kolejki, czyli od piątku.

Wydawało się, że przy tym szczęściu, które wam towarzyszyło, to jednak punkt "wyrwiecie" z tego meczu. Co zadecydowało o porażce?
Być może wkradła się w nasze poczynania dekoncentracja, ale z drugiej strony wiadomo, że mecz trwa 90 minut plus to, co doliczy sędzia, trzeba być skoncentrowanym przez całe spotkanie. Jagiellonia była bardziej zawzięta, chciała zdobyć bramkę i niestety, jej się to udało. Musimy wziąć się w garść i grać tak jak rywal.

Wasza sytuacja przypomina trochę tę z końcówki ubiegłego sezonu, kiedy to też mieliście ogromne kłopoty z punktowaniem. Teraz jest o tyle lepiej, że cały sezon jest przed wami i trzy porażki nie zamykają jeszcze drogi do niczego.
Na pewno w głowie zostaje to, że przegrywaliśmy mecze w dodatkowej rundzie, ale mamy sporo spotkań. Jak zwyciężymy, to stworzymy serię, taką chociażby jak w październiku ubiegłego roku. Takie serie budują, jest nam to potrzebne, ale na początku trzeba zrobić ten pierwszy krok.

Doszło do sporych zmian, w porównaniu z tamtym sezonem, i kadrowych, i jeśli chodzi o system gry. Nie jest tak, że to jeszcze nie zaskoczyło, że sparingi nie pokazały tego, na tle słabszych rywali? Nie jest tak, że teraz to wszystko wychodzi, że nie jest to dopracowane?
Jest trochę zmian, wielu zawodników odeszło, a graliśmy dwa lata z sobą i to zgranie było większe, aczkolwiek cały czas trenujemy ze sobą, nie powinno być więc takich problemów.

Pan był przyzwyczajony do tego, że po lewej ręce ma Adama Marciniaka, teraz jest on defensywnym pomocnikiem. Miał Pan przed sobą Mateusza Żytkę, teraz jest on środkowym, ale w innym ustawieniu. Jest nowy prawy obrońca - Bartosz Rymaniak. Nie za dużo zmian naraz?
Wcześniej też były zmiany, gdy np. Adam miał kartkę. Ale w obronie doszedł tylko "Ryman". Może chłopcy jeszcze muszą się wdrożyć do tego ustawienia, byśmy wykonywali to na sto procent? Gdyby się udało pierwszy, drugi mecz wygrać, to nie rozmawialibyśmy o systemie gry. Nie ma co szukać dziury w ustawieniu. Musimy ciężko pracować na punkty.

Piątkowy mecz z Koroną Kielce urasta do miana niezwykle istotnego, być może już przełomowego. Korona zdobyła punkt w tej kolejce, ale to rywal raczej z dolnych rejonów, tak się przynajmniej wydaje, patrząc na niego.
W szatni mówimy sobie, że to mecz "o życie". Bardzo ciężki, bardzo ważny. Nie wyobrażam sobie innego rezultatu niż nasze zwycięstwo.

Jest Pan od niedawna kapitanem, ma Pan większy wpływ na drużynę. Widział Pan po tym meczu załamanie czy raczej złość?
Złość przede wszystkim. Mogliśmy zrobić w tych meczach dużo więcej. Zabrakło może wiary, może tej sportowej złości? Mam nadzieję, że pokażemy ją wreszcie na boisku, w dobrym tego słowa znaczeniu.

A co się zmieniło u Pana, z racji tego, że nosi Pan tę kapitańską opaskę?
Nie zmieniło się wiele. Jak Sławek (Szeliga - przyp. żuk) był kapitanem, to sobie pomagaliśmy. Teraz jest tak samo.

Obyście szybko wyszli z zaklętego kręgu porażek, bo niektórzy mogą sobie przypomnieć serię trenera Ulatowskiego i te sześć porażek z rzędu...
No właśnie, niektórzy w drużynie to pamiętają. Mam nadzieję, że pokażemy w końcu, na co nas stać, że fajnie gramy w piłkę. a

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska