W zamierzeniu miały być w czymś rodzaju kas zapomogowo-pożyczkowych, w których grupa ludzi gromadzi oszczędności i udziela sobie pożyczek. Idea szczytna, wykonanie, jak to u nas, minęło się z celem. Po kilku latach Kasy zaczęły działać na takich samych zasadach, jak banki. Tyle że nie były objęte żadnym nadzorem.
Nawet gdy w 2006 r. powstała Komisja Nadzoru Finansowego, mająca zapewnić stabilność rynku finansowego i ubezpieczeniowego, SKOK-i dzięki politykom PiS pozostały poza jej kontrolą. Później także wszelkie próby przyjrzenia się przepływowi pieniędzy w Kasach były torpedowane przez partię Kaczyńskiego. Nawet propozycja objęcia oszczędności członków Kas gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) też się politykom PiS nie spodobała.
Jako że nie ma nic za darmo, za polityczny parasol roztoczony przez PiS SKOK-i musiały zapłacić. Kasy finansują media piszące dobrze o tej partii, imprezy, spotkania organizowane przez jej polityków. Gdy po 10 latach chocholego tańca SKOK-i zostały objęte nadzorem KNF, okazało się, że większość z nich wykazuje straty, a niektórym grozi bankructwo.
By ich członkowie nie stracili oszczędności, BFG wpompował w cztery z nich ponad 3 mld złotych. W przyszłym roku, by uratować oszczędności kolejnych członków SKOK-ów, trzeba będzie dorzucić następne miliardy. Pojawiły się także oskarżenia o wyprowadzenie na prywatne konta z Kas przez osoby je nadzorujące kilkuset milionów złotych. A prokuratora prowadzi 1250 postępowań w sprawie o wyłudzenie kredytów, a także zlecenia przez władze jednej z Kas pobicia wiceszefa KNF.
Za finansowe kłopoty Kas zapłacimy wszyscy. Bo na pieniądze, którymi dysponuje BFG, zrzucają się klienci banków. A jeżeli Funduszowi zabraknie pieniędzy, to brakującą kwotę trzeba będzie wziąć z budżetu. Tyle że wtedy mniej zostanie na szkolnictwo, zdrowie, obronność. Za polityczny parasol roztoczonyprzez PiS nad prywatnym biznesem zapłacą Polacy.
Nigdy nie byłem zwolennikiem finansowania partii politycznych z budżetu, czyli z naszych podatków. Nawet zastanawiałem się, czy w referendum nie zagłosować za rezygnacją z tego rozwiązania. Tyle że wtedy wszystkie partie staną się niewolnikami biznesu, a politycy będą jak marionetki głosować tak, jak im podyktują przedsiębiorcy. Problem w tym że rachunek przyjdzie zapłacić nam i mogą to być znacznie wyższe kwoty niż te, jakie teraz oddajemy partiom. A wtedy te kilka miliardów złotych, jakie pochłoną SKOK-i, będziemy wspominali jak niewiele znaczący wydatek na waciki.
