Miejsce incydentu: boisko KS Olsza, czas 21 czerwca 1936 roku. Krakowski policjant precyzyjnie odnotował, że "tego dnia o godzinie 11. 45, po zakończeniu meczu między KS Olsza i KS Unia Lwów, Michał K., niezadowolony z wyniku meczu, wraz z innymi o nieustalonych nazwiskach osobami wszczął awanturę, w czasie której uderzył w twarz ręką Władysława D. i swoim zachowaniem dał powód do zakłócenia spokoju publicznego".
Michał K., urodzony we Lwowie w 1906 r. syn Władysława i Julii, kawaler, z zawodu tapicer, ostatnio bez pracy, mieszkający w Krakowie przy ul. Janowa Wola 11 /5, uchodził za wiernego kibica lwowskiej Unii. Z kolei pokrzywdzonym był student Uniwersytetu Jagiellońskiego, zamieszkały przy ul. Dietla 88. To on dostał w pysk, zalał się krwią, co ujawnił starszy posterunkowy Jan Płachciński na podstawie, jak napisał w raporcie: "własnego spostrzeżenia".
Sprawa zakłócenia porządku trafiła do starosty i na rozprawie karno-administracyjnej oskarżony Michał K. do winy się nie przyznał. - To Władysław D. bez powodu mnie sprowokował i z tego powodu czynnie zareagowałem - tak tłumaczył się lwowiak ze swoich rękoczynów. Na czym miała polegać prowokacja, sądowe akta milczą, podobnie jak o tym, jaki był wynik spotkania, choć po gwałtownej reakcji Michała K. można domniemywać, że lwowiacy przegrali.
Starosta grodzki krakowski wymierzył krewkiemu kibicowi 10 zł grzywny i nakazał zapłatę 1 zł kosztów sądowych. Orzeczenie zapadło 12 lipca 1936 roku, czyli trzy tygodnie po incydencie na boisku. Lwowiak, niezadowolony z takiego stanu rzeczy, odwołał się do krakowskiego sądu. 12 listopada 1936 roku o godz. 9 w sali nr 8 w gmachu przy ul. Senackiej sędzia Franciszek Nowosielski był mniej pobłażliwy i skazał kibica Unii na 15 zł grzywny z zamianą na trzy dni aresztu oraz 1,50 zł kosztów sądowych.
Z dawnych akt wynika, że Michał K. dopiero dwa lata później grzywnę spłacił. Tak więc karząca dłoń sprawiedliwości wymierzyła swój celny cios kibicowi za jego niesportowe bicie po gębie na boisku.