W czasie lata owczarki podhalańskie pilnują stad owiec na halach. Są niezrównanymi kompanami juhasów i baców. Jednak w zimie los niektórych jest nie do pozazdroszczenia.
Zobacz także:Powiat nowotarski: plaga pijanych kierowców
- Podhalany to psy bardzo dzielne, odważne i niezwykle samodzielne. Niestety, po powrocie z hal z reguły są zapinane na łańcuch, co ogranicza ich swobodę. - mówi Beata Czerska, prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Jak zaznacza Czerska, pies na łańcuchu dziczeje i marnieje. Podczas gdy w lecie ma swobodę, zimą jest uwięziony. A to według obrońców zwierząt jest niedopuszczalne.- Niestety nieraz się zdarza, że właściciele podhalanów źle je karmią, nie kiedy też je katują - mówi prezes TTOZ. - Nikt nie zastanawia się, co się z tymi psami dzieje w zimie.
Owczarze natomiast zaznaczają, że psom pasterskim nic złego się nie dzieje, a znęcanie się nad podhalanami to jednostkowe przypadki.
- Na wsi faktycznie jest takie przyzwolenie, że owczarki są zapinane na łańcuch - mówi Jan Janczy, prezes Regionalnego Związku Hodowców Kóz i Owiec w Nowym Targu. - Ale z reguły psy pasterskie w zimie przebywają z owcami, mają odpowiednie pomieszczenia.
Jak dodaje Janczy, przebywanie psa z owcami po zejściu z hal powoduje, że podhalany się z nimi oswajają.
- Trzeba też pamiętać, że pies jest kompanem przy pracy na hali - zaznacza prezez ZHKiO. - Żaden baca nie pozwoli sobie, by jego pies marniał. Choćby z uwagi na koszty kupna odpowiedniego szczeniaka.
Za małego owczarka podhalańskiego trzeba zapłacić 300 zł. Do tego dochodzi odpowiednie szkolenie psa.
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu