https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwa miliony złotych dla baców na wypas kulturowy. "To nie rozwiąże problemu: braku juhasów do roboty"

Łukasz Bobek
Wypas owiec i praca bacy - to nie łatwe zadania. Młodzi nie chcą się do tego garnąć
Wypas owiec i praca bacy - to nie łatwe zadania. Młodzi nie chcą się do tego garnąć Łukasz Bobek
Podhalańscy bacowie dostaną wsparcie finansowe w kwocie 2 mln zł od województwa małopolskiego. Pieniądze te mają wzmocnić wypas kulturowy. Tyle, że to nie rozwiązuje największego problemu baców: braku rąk do pracy. – Nie na juhasów. Robią kursy, wydają pieniądze, ale to się nie przekłada na pracowników – mówi Jan Janczy z Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu.

Pieniądze na wsparcie baców

Zarząd Województwa Małopolskiego przekazał właśnie Związkowi Podhalan w Polsce blisko 2 miliony złotych na wypas kulturowy owiec w ramach czynnej ochrony bioróżnorodności.

- Nasze wspólne działania na rzecz wspierania, rozwoju i promocji gospodarki pasterskiej w Małopolsce przynoszą coraz więcej dobrego. Zachowanie gospodarki pasterskiej w górach jest ważne ze względu na wielowiekowe tradycje lokalnej ludności. Wypas owiec zapobiega bowiem procesowi zaniku polan reglowych, na których znajdują się siedliska rzadkich roślin. Zarząd Województwa Małopolskiego swoje działania podejmuje w trosce o zachowanie bioróżnorodności, krajobrazu przyrodniczego i kulturowego naszych gór. W ten sposób przyczyniamy się do czynnej ochrony przyrody - podkreśla wicemarszałek Ryszard Pagacz.

To już czwarta edycja konkursu ”Małopolski wypas kulturowy”. W tym roku wpłynęło do konkursu 10 ofert. Łączna wartość zgłoszonych zadań wyniosła ponad 2 mln, z czego kwota wnioskowana do pokrycia z dotacji to blisko 100 proc.

Wsparcie dla 20 tysięcy owiec

W regulaminie konkursu założono w sumie ponad 3200 ha obszarów wypasu w 10 regionach województwa małopolskiego. Oferty złożono na łączną powierzchnię wypasu ponad 3300 ha, w tym blisko 670 ha dodatkowych obszarów wypasowych. Do wypasu zgłoszono prawie 20 tys. owiec.

Kulturowy wypas będzie realizowany w 10 regionach Małopolski:

  • Babiej Góry,

  • Orawy,

  • Gorców,

  • Spiszu,

  • Pienin i Małych Pienin,

  • Podhala nowotarskiego,

  • podtatrzańskiego,

  • nowosądeckiego,

  • gorlickiego,

  • limanowskiego.

Kto może liczyć na pieniądze?

- Pieniądze te będą rozdzielane po bacach, którzy nie tyle są hodowcami, co kultywują tradycje wypasowe – mówi Julian Kowalczyk, prezes Związku Podhalan w Polsce. – Nie tylko ilość pogłowia się liczy.

Józef Michałek z ZP, który koordynuje program „Małopolski Wypas Kulturowy”, wyjaśnia, że na dofinansowanie mogą liczyć bacowie, którzy pracują na halach i polanach priorytetowych, by zachować tam bioróżnorodność. Tereny te zostały wskazane Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego.

- Liczy się także, czy baca ma certyfikaty na oscypki, czy prowadzony jest redyk, czy baca ma dyplom mistrza, czeladnika. Czy na bacówce jest porządek, czy są sprzęty bacowskie, te tradycyjne. Wszystko jest punktowane, co ma związek z kulturą bacowską. Staramy się w ten sposób podtrzymać jak najbardziej tradycyjną formę wypasu owiec przez baców i juhasów – mówi Michałek.

Szkolą juhasów, a juhasów dalej nie ma

Wsparcie będzie z pewnością istotne. Jednak nie uzdrowi największego problemu baców. Chodzi o brak rąk do pracy. – Ta sytuacja jest z roku na rok coraz gorsza, młodzi nie chcą się brać do tej pracy. Co roku mamy przypadki baców, którzy nie mają z kim pracować przy owcach. W ubiegłym roku mieliśmy trzy takie bacówki. Ile będzie w tym roku? – zastanawia się Jan Janczy z RZWOiK. – Już lata temu mówiliśmy, że wypas owiec dobije brak juhasów.

W 2017 roku zainaugurowano w Małopolsce kursy dla baców i juhasów. Są one finansowane przez województwo małopolskie, a organizuje je Małopolskiej Szkoły Gościnności w Myślenicach. Każdego roku kurs kończy kilkadziesiąt osób. W tym roku na kursy zgłosiło się 62 kandydatów, a udział w kursie weźmie 40 osób. W ramach szkolenia kursanci uczą się o wypasie owiec, produkcji oscypków i bryndzy, a także o tradycjach i kulturze związanej z tym zawodem.

- Wszystko fajnie, tyle, że nic z tego nie ma dla baców. Z ponad 100 osób, które ukończyły ten kurs w ciągu ostatnich lat, zaledwie dwie osoby trafiły do pracy na bacówkach – mówi Jan Janczy. – Te pieniądze wydane na szkolenie nie dają oczekiwanych efektów.

Dlaczego nie chcą robić przy owcach?

Dlaczego ludzie nie chcą pracować na bacówkach? Bo to ciężka robota. – To praca w świątek, piątek. W dzień, czasami w nocy. Nie jest to łatwe zadanie. Ludzie teraz są przyzwyczajeni do telefonów, komputerów, internetu. Są wygodni i nie chce im się robić przy owcach. Są niektórzy tacy co posiedzą na szałasie, ale jak ten będzie straganem przy drodze, z radiem, telewizorem i telefonem, gdzie jest lada i się sprzedaje i tyle. Ale ku owcom nie pójdą – mówi pan Andrzej, góral z Zakopanego. – Bacowie są coraz starsi, nie widać następców, a to oznacza, że z tym naszym oscypkiem może być coraz gorzej.

Julian Kowalczyk ze Związku Podhalan uważa, że mimo wszystko warto kontynuować te szkolenia. – Bo są ludzie tym zainteresowani. Podnosi się ich świadomość, zyskują nową wiedzą. Być może kiedyś, w przyszłości zdecydują się kontynuować tą tradycję. Uważa, że przyniesie to efekty w przyszłości. Nie martwiłbym się tak do końca od razu brakiem wielkiego zainteresowania. To się kiedyś opłaci – mówi Kowalczyk.



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska