Piętrzą się problemy wokół bydgoskiej Pesy, która produkuje dla stolicy Małopolski tramwaje Krakowiak oraz pociągi Dart dla PKP InterCity. Okazuje się, że firma ma kłopot już nie tylko z dotrzymaniem terminów, ale także z jakością pojazdów. Polski Dart miał być odpowiedzią na Pendolino, na razie jednak wywołuje jeszcze większe kontrowersje niż słynne włoskie pociągi.
Dotarliśmy do informacji, że kolejarze nie chcą odebrać 20 zamówionych „polskich pendolino” ze względu na wykryte w nich wady.
Tymczasem Pesa, która w ostatnim czasie zawarła bardzo dużo kontraktów, stara się za wszelką cenę wpuścić swe pociągi na tory, byle tylko uniknąć gigantycznych kar umownych za niedotrzymanie terminów.
- Pesa nie jest złą firmą. Po prostu przesadzili z kontraktami i nie są w stanie wszystkiego wykonać tak, jak należy. Nie dziwi mnie, że przy takim trybie pracy pojawiają się niedoróbki albo problemy z niektórymi elementami. Pesa obawia się, że zostanie z nieodebranymi pojazdami, za które nikt nie zapłaci. Dlatego robią wszystko, aby zamawiający przyjęli ich produkty, nawet jeśli mają pewne wady - mówi nasz informator.
W Pesie twierdzą z kolei, że wszystko to pomówienia, a o „czarny PR” obwiniają konkurencję. Okazuje się, że nowosądecki Newag złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z aneksem do umowy między PKP IC i Pesą. O kłopotach z odbiorem pociągów może świadczyć korespondencja, którą wymieniali pracownicy PKP IC i bydgoskiej firmy.
Redakcja „Dziennika Polskiego” otrzymała jej wydruki.
Źródło: Dziennik Polski
