FLESZ - Jak bronić się przed koronawirusem? To musisz wiedzieć

To było niecały kilometr od domu Piotrka. Jechał motorowerem do sklepu. Z pomocą na miejsce szybko dojechali strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Wadowicach, druhowie z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej, policjanci oraz karetka pogotowia. Stan chłopakabył bardzo ciężki, wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przetransportował 20-latka do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
- Nasz dzień przerwał telefon ze szpitala
- wspominają chwile grozy Mirosław i Ewa Chromy, rodzice Piotra. - Jego stan był krytyczny, a lekarze mówili nam, by przygotować się na najgorsze. Zalani łzami staliśmy na korytarzu szpitala, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszymy. Nie mogąc pogodzić się z tym, że jedna chwila mogła zabrać nam ukochane dziecko. Przecież jeszcze kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy z Piotrkiem, widzieliśmy go zdrowego - dodają.
Lekarze stwierdzili u Piotra uraz jamy brzusznej, ostry krwiak podtwardówkowy, obrzęk mózgu, niedowład prawej strony ciała, złamanie uda i podudzia prawego, liczne złamania żeber.
Rodzice bali się każdego telefonu ze szpitala. Nie wiedzieli, co przyniesie następny poranek. Wierzyli mocno, że nie odbiorą tego najgorszego.
- Odwiedzaliśmy go codziennie w szpitalu i czuwali przy nim
- mówią rodzice Piotra. - Serca nam pękały, ale mocno wierzyliśmy, że Piotr do nas wróci. Nikt z naszej rodziny nie stracił nadziei - dodają.
Po dwóch miesiącach przebywania na Oddziale Intensywnej Terapii w Krakowie, Piotr został przewieziony do Ośrodka Rehabilitacyjnego Sawice Wieś (woj. mazowieckie), to ok. 500 km od rodzinnego domu.
- To jedyny ośrodek w kraju, który świadczy usługi rehabilitacyjne dla takich pacjentów jak Piotr na NFZ - mówi Artur Rzycki, kuzyn Piotra. - Piotrek trafił tu 16 października 2019 roku i będzie mógł tu przebywać tylko rok - dodaje.
Piotr wciąż przebywa w śpiączce, więc nie mówi, nie chodzi, nie jest samodzielny. Tata zrezygnował z pracy, by być z synem w ośrodku. Mama pozostała w Choczni z córką Katarzyną. Teraz, z uwagi na pandemię koronawirusa dołączył do nich i tata, pozostawiając syna samego w ośrodku, pod opieką personelu medycznego.
- W czasie pandemii Mirek musiał zostawić syna w szpitalu, my też nie możemy go odwiedzać
- mówi pan Artur. - Mamy nadzieję, że szybko wszystko wróci do normy i na ograniczonych zasadach, choćby rehabilitacji, Piotr nie cofnie się w dochodzeniu do zdrowia - dodaje.
Piotr nieustająco musi być rehabilitowany. Kolejny etap leczenia, już po opuszczeniu ośrodka, już nie jest refundowany. Piotr nie otrzymał żadnych pieniędzy z ubezpieczalni, bo wciąż trwa policyjne dochodzenie, które ma ustalić winnego wypadku.
Rodzina nie ma pieniędzy na dalsze leczenie. Trzymiesięczny turnus rehabilitacyjny kosztuje 100 tys. zł.
Tu można wpłacać pieniądze na leczenie Piotra - siepomaga
Można wpłacić również 1 proc. podatku. Fundacja Votum, KRS 000272272, cel szczegółowy Piotr Chromy.
- Piotrek wykorzysta każdą daną mu szansę, zaszedł już tak daleko, dlatego nie pozwólmy mu zrobić ani jednego kroku wstecz
- apelują rodzice. - Wciąż wierzymy, że odzyskamy syna, że jeszcze kiedyś będziemy mogli z nim porozmawiać jak dawniej. Przed nami długa i trudna droga, ale nie zejdziemy z niej, bo nasz syn jest dla nas najważniejszy. Prosimy, pomóż nam - dodają.
- TOP 10 najdziwniejszych eksponatów w muzeum papieskim
- Zobacz, co więźniowie piszą na ścianach
- Muzeum Mirka Ganobisa odzyskało blask a eksponaty bezpieczeństwo
- Burmistrz Kęt zablokuje wybory? "Nie chcę narażać ludzi"
- Solidarni w potrzebie. Coraz więcej chętnych do pomocy
- Energylandia, Zatorland, Inwałd Park - w cieniu koronawirusa