Sprawę fałszywego tłuszczu do produkcji pasz ujawnili dziennikarze Onetu i Wirtualnej Polski. Właściciele firmy zostali zatrzymani kilka dni temu przez policję z woj. zachodniopomorskiego i przewiezieni do Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Według informacji portalu przyznali się do winy.
- Nie wiem, jak to wyszło na jaw, że kantują na tych tłuszczach. Nie wykluczam donosu ze strony ich konkurencji - mówił portalowi Onet.pl znajomy Macieja J.
Potężna afera mięsna. Tłuszcze nie były przebadane
Tłuszcze były sprowadzane m.in. z Ukrainy, Rosji i Malezji. Podczas kontroli granicznej zgłaszano je jako komponent techniczny, co pozwalało na pominięcie kontroli weterynaryjnej, niezbędnej przy produktach spożywczych. Jak tłumaczyli właściciele firmy, chcieli oni w ten sposób przyspieszyć proces dostawy.
Obecnie nie wiadomo, czy i jakie zagrożenie dla zdrowia mogło mieć karmienie zwierząt tłuszczami technicznymi. Pasze mogły zawierać na przykład zawyżoną ilość pestycydów, które są szkodliwe dla zdrowia.
- Mogą zawierać zanieczyszczenia związkami niebezpiecznymi dla zdrowia konsumentów. Trzeba więc w takich sytuacjach przeprowadzić badania i sprawdzić, jakie oraz ewentualnie ile takich niepożądanych substancji zawierały. Może z tego być duża sprawa, jeśli koniec końców okazałoby się, że konsumenci na dużą skalę jedli jakieś nieatestowane świństwo, niesprawdzone i szkodliwe dla ich zdrowia. Może okazać się też inaczej, czyli że końcowy produkt, mięso, które na pewno było badane w zakładzie producenta, było pozbawione tych szkodliwych substancji, bo na przykład w procesie obróbki zostały usunięte z produktu końcowego
- mówi w rozmowie z Onetem biotechnolog pracujący w branży spożywczej, który chce zachować anonimowość.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Uwaga! Nowe leki wycofane z aptek w całej Polsce! GIF wycofu...
