Część wyraziła przy tym poparcie dla strajkujących nauczycieli mówiąc, że zarabiają mało. - Sam mam rodziców nauczycieli - mówił jeden z uczniów. Ale były też i inne głosy: - Nauczyciele powinni się ogarnąć. Chcą szacunku od nas, a sami nas nie szanują - mówiła jedna z uczennic o strajkujących, a druga dodała, że w tak ważnym dla nich dniu zabrakło przy nich wychowawcy.
Dyrektorzy niemal do ostatniej chwili kompletowali składy komisji nadzorujących przebieg egzaminu. Udało się to zrobić bez sięgania po „rezerwy” w postaci np. emerytowanych nauczycieli albo osoby spoza oświaty, ale posiadające wykształcenie pedagogiczne. Zasiedli w nich nie tylko nauczyciele niestrajkujący, ale też część tych, którzy wcześniej strajkowali, ale postanowili uczestniczyć w pracy zespołów. - Mam odpowiedzialnych nauczycieli, którzy nie chcieli narażać uczniów na ewentualne kłopoty - mówiła nam wczoraj Elżbieta Leśniak, dyrektorka ZPO w Sieprawiu, w którym siedmiu na 15 członków komisji to nauczyciele, którzy zawiesili protest, by wziąć udział w egzaminie.
Jak mówi Anna Róg, szefowa ZNP w gminach Myślenice, Siepraw i Wiśniowa, każdy nauczyciel przychodząc danego dnia do szkoły sam podejmuje decyzję o wpisaniu się lub nie na listę strajkujących. Takie prawo daje mu ustawa. To prawo daje mu możliwość nie wpisania się na listę jednego dnia, a następnego już tak.
We wszystkich gminach usłyszeliśmy deklaracje, że czwartkowe i piątkowe egzaminy również się odbędą. Za to nie wszędzie panowało pełne przekonanie, że tak samo sprawnie uda się przeprowadzić egzaminy klas ósmych.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
W Małopolsce strajkuje 91 procent szkół. Strajkujący mają poparcie pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego
Źródło: TVN24/x-news
