Podczas ostatniego dnia jarmarcznego w starym roku ogromna część placu na Wielkim Wygonie, przeznaczona zwykle dla zwierząt, świeciła pustką.
Zakaz handlu zwierzętami wciąż obowiązuje na targowisku przy ul. Głowackiego w Nowym Sączu.
Wprowadzenie obostrzeń przez powiatowego lekarza weterynarii Mariusza Steina wywołało protesty rolników, utrzymujących się z handlu zwięrzętami hodowlanymi. Interweniowały także władze Starego Sącza.
"Decyzja dla utrzymania rolników ma katastrofalne skutki"- napisał do Mariusza Steina w imieniu handlarzy poseł Arkadiusz Mularczyk. "Rolnicy są załamani, gdyż z targowiskiem pokładali znaczne nadzieje, nadto rozczarowania nie kryją osoby, które jako potencjalni kupcy przyjechali z innych województw, a jedyne, co zastali, to tablicę ostrzegawczą na bramie wjazdowej".
- Interweniowaliśmy u lekarza Mariusza Steina, aby okres kwarantanny został skrócony do minimum, bo także dla nas oznacza to konkretne straty - mówi wiceburmistrz Starego Sacza Kazimierz Gizicki. - Na naszą prośbę odbył się kontrolny odstrzał lisów, które zostały zabrane do badania.
Starosądeckie targowisko zajmuje hektar. Połowa jest na handel zwierzętami. Jednorazowo oferuje się tam do 400 sztuk. - Musieliśmy wprowadzić zakaz handlu zwierzętami na sądeckich targowiskach - przekonuje Włodzimierz Janczy, zastępca powiatowego lekarza weterynarii. - W październiku i listopadzie w okolicach Starego i Nowego Sącza oraz Witowic Dolnych pojawiły się wściekłe lisy. Na szczęście dwa ostatnio zabite okazały się zdrowe. W najbliższym czasie zniesiony będzie więc zakaz także dla Nowego Sącza.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!