Co to za ćwiczenia?
Marian Buczek: Były to ćwiczenia o charakterze obronnym, które zorganizowaliśmy na podstawie wytycznych wojewody małopolskiego. Odbywały się pod kryptonimem „Szron 2015”. Były bardzo zróżnicowane. Tak kompleksowo zorganizowanych ćwiczeń jeszcze nie było. Powiat olkuski jest w województwie, a może nawet w całej Polsce prekursorem w tej dziedzinie.
Na czym ćwiczenia polegały?
- Pierwszego dnia na przykład szefowie gmin dostali zadanie opracowania strategii, czy są w stanie przyjąć uchodźców.
I co się okazało?
- Że nie są w stanie, bo nie mają bazy lokalowej. Nie chodzi tu o sale gminastyczne czy remizy, ale o lokale o standardach europejskich. Gminy nie mają też pieniędzy, żeby takie mieszkania przygotować.
Jakie były inne zadania?
- W środę odbyła się ewakuacja uczniów ze szkół ponadgimnazjalnych. Chodziło o to, żeby zorientować się, na ile szkoły są bezpieczne i jak szybko w razie zagrożenia młodzież jest w stanie opuścić budynek.
I jak szybko?
- Mieli na to do 7 minut. I wyrobili się w czasie. Jestem bardzo usatysfakcjonowany wynikiem tego zadania. Sprawnie poradziła sobie też straż graniczna z 20-osobową grupą cudzoziemców koczującą w Tarnawie w gminie Trzyciąż. Błyskawicznie przyjechali i przejęli grupę. Nic dziwnego to profesjonaliści i wiedzą, co robią.
W czwartek spore zamieszanie było koło siedziby Starostwa Powiatowego w Olkuszu. Co tam się działo?
- Trenowaliśmy, co robić w razie ataku terrorystycznego. Terroryści opanowali budynek, przystawiali sekretarkom pistolety do głów, wydawali polecenia. Ćwiczyliśmy, jak w takim wypadku oswobodzić siedzibę starostwa.
Była też symulacja zagrożenia promieniotwórczego.
- W przypadku takiego zagrożenia ważna jest dystrybucja tabletek jodu. Jest 6-8 godzin na dostarczenie leku mieszkańcom do 16. roku życia. Dotarł na czas. Kolejne ćwiczenie zakończyło się sukcesem.
A jaka była Pana rola w tych ćwiczeniach poza tym, że jest Pan ich autorem?
- Byłem osobą podgrywającą, czyli nie brałem udziału w ćwiczeniach, ale stałem z boku i aranżowałem pewne sytuacje, np. przysłałem faks o uchodźcach, poinformowałem o niebezpiecznej przesyłce. Byłem też rozjemcą. Pilnowałem, żeby nie zostały przekroczone pewne procedury.
Jest Pan zadowolony z wyników?
- Jestem bardzo zadowolony z efektu. Zależało mi na tym, żeby pokazać, co się może wydarzyć i jak sobie radzić w danej sytuacji. To się udało. Dokładne podsumowanie będziemy mieć jednak za ok. dwa tygodnie. Wtedy będziemy dokładnie wiedzieć, jakie jeszcze mamy pole do zagospodarowania i na jakie ćwiczenia trzeba zwrócić uwagę. Pamiętajmy, że takie ćwiczenia to nie zabawa. Trzeba być przygotowanym na różne scenariusze. Moim celem jest to, żeby ludzie w powiecie czuli się bezpiecznie.