W ciągu ostatnich lat w powiecie olkuskim znaleziono ciała trzech mężczyzn, którzy zmarli z powodu wycieńczenia. Jeden z nich skonał w poranek Bożego Narodzenia. Chociaż najgorszy czas dla bezdomnych dopiero się zaczyna, noclegownie już pękają w szwach.
W dwóch placówkach prowadzonych przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne przewidziano około 85 miejsc. Jeśli zima w tym roku będzie sroga, miejsc z pewnością zabraknie.
- Nie zamkniemy nikomu drzwi przed nosem - obiecuje pastor Daniel Wołkiewicz. Jego placówki w Kluczach i Gorenicach są jedynym schronieniem dla bezdomnych z powiatu. Olkuski MOPS dopłaca pieniądze stowarzyszeniu, zapewniając w ten sposób opiekę bezdomnym. Oprócz dachu nad głową i jedzenia, placówki oferują im coś więcej. Każdy może nauczyć się zawodu i uzyskać wsparcie specjalistów.
Bezdomni pomagają pastorowi w prowadzeniu domu, wykonują prace remontowe i porządkowe. Dzięki temu części z nich udaje się wrócić do normalnego życia.
Dla 80-letniej Antoniny noclegownia jest jedynym domem. Trafiła do niej prosto ze szpitala. Gdyby nie dom pastora, wylądowałaby na ulicy. Mimo że ma wnuki i siostry, jednak z rodziny nie chce się nią opiekować. Ciągle wierzy, że kiedyś będzie miała własny dom.
- Nie jest mi w noclegowni źle, ale nie ma to jak własny kąt. Tylko co zrobić, jak człowiek już stary i nikt nie chce się nim zająć? - mówi z żalem pani Antonina.
Część podopiecznych Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego to ludzie w sile wieku. Wielu zniszczył alkohol. Przez niego stracili rodzinę i przyjaciół. W noclegowni próbują nauczyć się żyć od nowa.- To jest teraz mój dom. Nie mam dokąd pójść - przyznaje pan Wiesław, bezdomny od piętnastu lat.
- Włóczyłem się po całej Polsce i w końcu wylądowałem tutaj. Latem jeszcze mam się gdzie podziać. Zimą nie da się przetrwać na ulicy. Człowiek by zamarzł na śmierć.