Agnieszka, Sławek i Brutus
Nasz artykuł o 59-letnim Sławku i 51-letniej Agnieszce był jednym z najczęściej czytanych w okresie świąt. Historia pary i ich psa Brutusa, pomieszkujących nad zalewem Zesławickim w Nowej Hucie, poruszyła wiele osób. Po naszej publikacji artykułu o bezdomnych napisały też inne media.
Grażyna Połczyńska wspomina, jak jej mąż przeglądał internet, gdzie przeczytał historię o Agnieszce i Sławku.
- Najbardziej dotknęło mnie to, że mamy przecież zimę, a ci ludzie mieszkali w namiocie. To są warunki, które urągają ludzkiej godności. Musieliśmy im pomóc. Nasza kawalerka stała pusta, więc postanowiliśmy, że tam będą mieszkali - mówi pan Kazimierz.
"Wiemy, co to bieda"
Jego żona Grażyna podkreśla, że oboje nie zawsze mieli w życiu lekko i wiedzą, co to bieda.
- Mój mąż nie potrafi być obojętny na ludzką krzywdę. Wcześniej pomagaliśmy Ukraińcom, którzy uciekali przed wojną - mówi pani Grażyna. - Nasi goście przez pierwsze dni odpoczną, a później możemy zaproponować im pracę w gospodarstwie, tak, aby mogli zarobić na swoje utrzymanie - dodaje.
Agnieszka i Sławek nie kryją radości ze zmiany w swoim życiu.
Pomoc dla pary bezdomnych: nowy namiot i materace
Po opublikowaniu naszego artykułu 23 grudnia mieszkańcy Krakowa ruszyli z pomocą. Pamiętali nie tylko o Sławku i Agnieszce, ale i Brutusie. Od Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami piesek dostał całą torbę smakołyków. Bezdomni dostali nowy namiot i dmuchane materace. Przenieśli się do nowego namiotu, a stary spożytkowali jako magazyn na swoje rzeczy.
W pomoc bezdomnym zaangażował się radny z Mistrzejowic Grzegorz Guśtak.
- Udało się też zakupić małą kuchenkę gazową. Teraz trzeba zastanowić się, jak Sławkowi i Agnieszce zapewnić dach nad głową, bo nie wyobrażam sobie, żeby mieszkali w namiocie podczas mrozów - mówił w grudniu Grzegorz Guśtak.
- Wcześniej mieszkaliśmy w pustostanie po starej piekarni, ale nas stamtąd wygonili. Chcieliśmy znaleźć inny, ale albo jest tam za dużo bezdomnych, albo nie nadaje się do zamieszkania. Pracownicy MOPS-u proponowali nam noclegownie dla bezdomnych albo ogrzewalnię, ale my nie chcieliśmy, bo musielibyśmy mieszkać osobno i Brutusa musielibyśmy oddać do schroniska. A my chcieliśmy być razem - opowiadał Sławek.
