Sierżant w kuchni i za ladą
Baru Kantyna prawie nie widać z drogi. Zasłonięty jest wysokimi ekranami akustycznymi. Przejeżdżając ul. Igołomską uważny kierowca lub pasażer może dostrzec flagi z nazwą baru ustawione na poboczu i biało-czerwoną, zawieszoną na maszcie wystającym ponad ekrany. Zanim dojdziemy do lady musimy przejść przez namiot wojskowy, a potem wchodzimy do pomieszczenia, które przypomina muzeum wojskowości za czasów PRL-u. Za ladą stoi pan Andrzej - nazywany Sierżantem - w wojskowej czapeczce, z pokaźnym siwym wąsem - właściciel Kantyny, kucharz, sprzedawca i gawędziarz w jednym.
Bar dla kierowców
Żurek, grochówka, zupa smoka, kwaśnica - m.in. takie dania serwuje były czołgista, który kilkanaście lat temu otworzył bar dla kierowców tirów. Po przebudowie ul. Igołomskiej bar został całkowicie zasłonięty przez ekrany akustyczne, a tiry i ciężarówki nie mają gdzie parkować. Zatrzymać mogą się tu jedynie auta osobowe.
Ten bar to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Właściciel zadbał w najdrobniejszych szczegółach, aby wystrój lokalu przypominał kuchnię i miejsce do jedzenia na terenie wojskowego poligonu. Jest namiot wojskowy, są skrzynie na amunicję, mapy, maska przeciwgazowa, repliki broni, hełmy. Część lokalu przykryta jest siatkami maskującymi.
- Bar powstał z połączenia dwóch moich pasji - wojskowości i gastronomii. To miejsce przetrwało pandemię i kilkuletnią przebudowę ulicy Igołomskiej. Wiele punktów gastronomicznych na tej trasie nie wytrzymało tych utrudnień. Mój bar przetrwał, bo mam stałych, lojalnych klientów i zawsze mogę na nich liczyć - mówi pan Andrzej.
50 lat "Janosika"
W 1974 r. podczas wycieczki do Zakopanego Leszek Żabiński kupił od miejscowego artysty rzeźbę Janosika. Kiedy wrócił do domu stwierdził, że postać zbója to doskonała pomysł na nazwę baru, który właśnie zamierzał otworzyć przy ul. Igołomskiej. Od tego czasu minęło 50 lat, a bar "Janosik" wciąż istnieje i karmi swoich gości. Dziś jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych nowohuckich lokali. A rzeźba postaci znanej z popularnego serialu z Markiem Perepeczko w roli głównej wciąż wisi na jednej ze ścian jadalni baru.
Ważny punkt na mapie
Lokal położony jest niemal na wschodniej granicy Krakowa na skrzyżowaniu ul. Igołomskiej z Brzeską. To, jak bardzo przez 50 lat lokal wrósł w okoliczny krajobraz świadczy fakt, że wielu kierowców i mieszkańców często na miejsce spotkań wskazuje właśnie "pod Janosikiem".
- Początkowo naszymi klientami byli głównie kierowcy ciężarówek. Teraz czasy się zmieniły i jedzenie "na mieście" jest bardziej popularne niż 30 lat temu. W dni powszednie najczęściej karmimy osoby, które pracują na okolicznych budowach i kierowców, a w weekendy te same osoby przychodzą do nas z żonami i dziećmi. To dla nas powód do radości i dowód na to, że mamy dobre i atrakcyjnie cenowo jedzenie - mówi Monika Broś.
Firmowe specjały
Bar przy ul. Igołomskiej słynie z dań, którymi można się najeść do syta. Reprezentacyjne dania nazywają się: "Janosik", to pierś z kurczaka w cieście naleśnikowym na słono i kotlet "Po zbóju", czyli ogromny kawał schabowego z frytkami i surówkami, które klienci sami sobie nabierają.
