https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Janosik" z Nowej Huty od 50 lat karmi ludzi pracy. Zbój z Podhala wciąż zerka ze ściany, czy klienci są zadowoleni z serwowanych dań

Marcin Banasik
Wideo
od 12 lat
W 1974 r. podczas wycieczki do Zakopanego Leszek Żabiński kupił od miejscowego artysty rzeźbę Janosika. Kiedy wrócił do domu stwierdził, że postać zbója to doskonała pomysł na nazwę baru, który właśnie zamierzał otworzyć przy ul. Igołomskiej. Od tego czasu minęło 50 la, a bar "Janosik" wciąż istnieje i karmi swoich gości. Dziś jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych nowohuckich lokali. A rzeźba postaci znanej z popularnego serialu z Markiem Perepeczko w roli głównej wciąż wisi na jednej ze ścian jadalni baru.

W pracy, jak w domu

Monika Broś w barze pojawiła się 25 lat temu. Przez pierwsze lata pracowała w "Janosiku" jako kelnerka.

- Od samego początku przychodząc do tej pracy czułam się, jakbym przychodziła do domu. To dzięki właścicielowi "Janosika", który traktował pracowników jak rodzinę. Czułam z nim szczególną więź. Kiedy miałam problemy, to potrafił siedzieć ze mną przy bufecie i rozmawiać cały dzień. Dostałam od niego duże wsparcie. To on nauczył mnie, że pracownik powinien czuć się w pracy doceniany i nagradzany i traktowany z szacunkiem - mówi Monika Broś, która dziś, razem z córką jest współwłaścicielką "Janosika".

O tym, że relacje Moniki z właścicielem baru były wyjątkowe świadczy to, że kobieta mówiła do szefa "Tato".

- Mimo, że nie ma go już wśród nas cały czas tak mówię o nim. Jestem mu ogromnie wdzięczna za wielkie serce, które mi okazał - dodaje.

Ważny punkt na mapie

Lokal położony jest niemal na wschodniej granicy Krakowa na skrzyżowaniu ul. Igołomskiej z Brzeską. To, jak bardzo przez 50 lat lokal wrósł w okoliczny krajobraz świadczy fakt, że wielu kierowców i mieszkańców często na miejsce spotkań wskazuje właśnie "pod Janosikiem".

- Początkowo naszymi klientami byli głównie kierowcy ciężarówek. Teraz czasy się zmieniły i jedzenie "na mieście" jest bardziej popularne niż 30 lat temu. W dni powszednie najczęściej karmimy osoby, które pracują na okolicznych budowach i kierowców, a w weekendy te same osoby przychodzą do nas z żonami i dziećmi. To dla nas powód do radości i dowód na to, że mamy dobre i atrakcyjnie cenowo jedzenie - mówi Monika Broś.

Firmowe specjały

Bar przy ul. Igołomskiej słynie z dań, którymi można się najeść do syta. Reprezentacyjne dania nazywają się: "Janosik", to pierś z kurczaka w cieście naleśnikowym na słono i kotlet "Po zbóju", czyli ogromny kawał schabowego z frytkami i surówkami, które klienci sami sobie nabierają.

- Tutaj zawsze mam pewność, że jak jestem głodny to jednym daniem najem się do syta. Przychodzą tu od kilku lat i zawsze jestem zadowolony - mówi Piotr, kierowca ciężarówki.

W jednej z sal jadalnych na ścianie wisi rzeźba Janosika. Jakiś czas temu pomalowano wyblakłego zbója.

- Okazało się jednak, że użyliśmy trochę zbyt ciemnej farby i teraz Janosik z cery przypomina dobrze opalonego południowca. To dobry duch naszego lokalu - śmieje się współwłaścicielka baru.

Promienie słoneczne mogą powodować nowotwór skóry. Jak się chronić?

od 7 lat
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska