Pożar klasztoru w Alwerni (NAJNOWSZE ZDJĘCIA)
O chęci niesienia pomocy zapewniał aktor Andrzej Grabowski. Efekt - wczoraj zaproponował zakonnikom swój rodzinny dom jako tymczasowe lokum.
Bernardynów cieszy ta propozycja. - To dla nas bardzo ważne, byśmy byli razem. Jesteśmy zgromadzeniem wspólnotowym - podkreśla o. Zbigniew Krystek, zastępca gwardiana klasztoru i ekonom. - Teraz każdego z nas przygarnęła jakaś rodzina. Im też jesteśmy bardzo wdzięczni.
Gwardian Bartłomiej Mazurkiewicz i o. Zbigniew Krystek śpią w remizie OSP, niedaleko klasztoru.
Czytaj także: Pożar w kotłowni klasztoru w Alwerni
Andrzej Grabowski w swoim geście nie widzi nic nadzwyczajnego. - To naturalny odruch- mówi. Jest alwernianinem z urodzenia. W tamtejszym klasztorze był chrzczony i przyjmował Pierwszą Komunię św. Grał w misteriach paschlalnych.
Ojcowie chcą jak najszybciej przenieść się do domu Grabowskich, by być razem. W klasztorze jest ich zaledwie sześciu. Liczą też, że nadzór budowlany zezwoli na zagospodarowanie na mieszkanie dla zakonników parteru budynku klasztoru i że niebawem wrócą do siebie.
Wczoraj nad Alwernią świeciło piękne słońce, nad lasem otaczającym klasztor z trzech stron słychać było głośne trele ptaków. Przez poprzednie 24 godziny w tym samym miejscu słychać było wycie syren, odgłosy pił spalinowych i krzyki strażaków. Wczoraj trwała praca na zgliszczach. Co jakiś czas trzeba było uruchamiać pompy. Jeszcze po południu tliły się stropy nad nawą kościoła. Strażacy planowali tam zostać do dziś, by do końca zabezpieczyć klasztor.
W pożarze spalił się dach nad kościołem i przylegającym do niego budynkiem mieszkalnym.
Zniszczenia widać wszędzie. Tuż za bramą kościoła na trawniku leżą nadpalone deski i krokwie, a wszędzie jest pełno popiołu. Chrzęści pod stopami.
Kościół jest bardzo zniszczony. Stojąc przed ołtarzem i zerkając w górę przez dziurę w dużej kopule i małej, tuż nad ołtarzem, można oglądać niebo. Dach nad nimi spłonął całkowicie. Przez dziury na posadzkę kościoła przez kilka godzin spadały iskry i tłące się kawałki drewna. Teraz leży na niej gruba warstwa popiołu. Najgorsze jest to, że osiadł on także na niedawno wyzłoconych figurkach, ołtarzu i innych elementach wyposażenia.
Pożar klasztoru w Alwerni [ZDJĘCIA]
- Znowu potrzebna będzie renowacja. A tak się cieszyliśmy, gdy nasz kościół został wyremontowany - mówi ze smutkiem o. Zbigniew.
Na szczęście płomnienie ani gorąco nie uszkodziły cudownego obrazu Jezusa Miłosiernego "Ecce Homo". Mała kaplica, w którym się znajduje, została nieuszkodzona. W razie czego ojcowie byli gotowi wynieść obraz.
Nie byłoby to jednak proste. Cudowny wizerunek jest bowiem osadzony za pancerną szybą w żelaznej ramie, do tego zabezpieczny kratą. - Strażacy poradziliby sobie, gdyby zaszła taka potrzeba - z ufnością stwierdza o. Zbigniew. - Wykazali bohaterstwo, ratując Najświętszy Sakrament.
Zakonnicy chcieli zresztą zrobić to sami - gdy tylko się zorientowali, że klasztor się pali, a płomienie są nie do opanowania, pobiegli po monstrancję. Już jednak nie udało im się wejść do kościoła. Na pomoc ruszyli strażacy - po omacku, w wielkim zadymieniu, z butlami tlenowymi na plecach dotarli do tabernakulum i wynieśli hostię.
- W naszej prywatnej kaplicy był drugi Najświętszy Sakrament, ale ta kaplica płonęła. Powiedziałem o nim młodemu strażakowi - opowiada o. Leonard Hryniewski. - Ten chłopak wszedł w płomienie i wyniósł go, przyciskając do piersi - mówi wzruszony zakonnik.
O. Zbigniew zawiózł hostie do pobliskiego klasztoru Sióstr Pasjonatek w pobliskiej Porębie Żegoty. - Siostra przełożona napisała mi właśnie SMS-a: "Niesamowite. Zwołałam ludzi na wspólną adorację. Cały czas przychodzą nowi" - zakonnik się uśmiecha, bo w klauzurowym klasztorze Pasjonatek wierni pojawiają się sporadycznie.
Bernardyni nie są załamani. - Bóg tak widać chciał - mówi ze stoickim spokojem o. Zbigniew.
Energicznie przystąpili do działania. Wczoraj gwardian Bartłomiej Mazurkiewicz cały dzień był w rozjazdach. Klasztor wizytował kard. Stanisław Dziwisz.
Potem gwardian rozmawiał z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim, który obiecał pomoc. Pieniądze zadeklarował też marszałek Małopolski.
Potrzeba będzie kilkukastu milionów na odbudowę. Na szczęśnie klasztor był ubezpieczony.
Parafianie także obiecują pomoc. Wczoraj cały dzień pod klasztor podchodziły grupy ludzi. - Czekamy tylko, aż ojcowie powiedzą nam, co robić. Jesteśmy chętni do pracy- mówi Marek Mikołajczyk z Alwerni.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Brutalna wojna o turystę. Kto podpala meleksy?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
**MPK Kraków -
**