Zaskakujące słowa amerykańskiego prezydenta Joe Bidena, który zapytany o powód rezygnacji nałożenia surowszych sankcji za budowę gazociągu Nord Stream 2 odparł, że projekt jest już bliski ukończenia, zaś restrykcje mogłyby uderzyć w relacje transatlantyckie.
Sprawa o tyle zaskakująca, bo jeszcze niedawno Joe Biden mówił, że był przeciwny tej inwestycji. Decyzja administracji waszyngtońskiej wywołała kontrowersje w USA, przeciwni rezygnacji z sankcji są Republikanie, za to w Niemczech została przyjęta z zadowoleniem.
W trudnej sytuacji pozostały kraje Europy środkowo-wschodniej, w tym Polska. Warszawa od początku sprzeciwiała się temu pomysłowi, określając, że decyzja o jego budowie ma polityczne zabarwienie.
Dwunitkowy rurociąg budowano kosztem kilku miliardów euro omija Ukrainę i Polskę, surowiec będzie trafiał bezpośrednio do Niemiec. Gazociąg ma około 1200 kilometrów długości i jest gotowy w 95 procentach. Każdego roku ma się nim przesyłać 55 miliardów metrów sześciennych gazu.
Zdaniem niemieckich gazet w zamian za rezygnację z sankcji wobec spółki Nord Stream 2 Waszyngton będzie domagał się wsparcia w sporze z Chinami. Dobre relacje z Niemcami Waszyngton przedłożył ponad Nord Stream 2,
Kanclerz Angela Merkel mówi, że po decyzji Waszyngtonu oczekuje kolejnych rozmów o gazociągu Nord Stream 2. Okazją będzie już czerwcowy szczyt państw grupy G7 w Europie, na którym będzie obecny amerykański prezydent. Zwraca się też uwagę na zaplanowany na 16 czerwca w Genewie szczyt amerykańsko-rosyjski. Prezydenci Joe Biden i Władimir Putin na pewno będą też rozmawiali o kontrowersyjnej budowie.
