Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Program, czyli propozycja nie do odrzucenia

prof. Ryszard Tadeusiewicz, naukowiec AGH
Anna Kaczmarz
W poprzednim tygodniu wspominałem, że rozwój zastosowań komputerów prowadzi do uzależnienia ich użytkowników od firm wytwarzających oprogramowanie. Chciałbym to dzisiaj dodatkowo uzasadnić.

Bez oprogramowania każdy komputer jest tylko skomplikowanym aparatem elektronicznym, martwym i do niczego nieprzydatnym. Oprogramowanie jest informatycznym "duchem", który trzeba tchnąć w martwe elektroniczne ciało, aby je ożywić i uzyskać przydatne narzędzie. Skoro oprogramowanie jest duchem komputera (po łacinie "spiritus"), to nic dziwnego, że jest ono drogie. Wątpiących uświadomi wizyta w pierwszym z brzegu sklepie monopolowym. Spirytus jest drogi.

Powinien jednak być czysty i przejrzysty - a nie jest. Firmy produkujące oprogramowanie zachowują się jak producent spirytusu sprzedawanego w nieprzezroczystych butelkach. Budowa kupowanego programu i jego zasada działania są bowiem tajne. Typowy użytkownik programu nie ma kwalifikacji, czasu ani ochoty wnikać w jego techniczne właściwości, więc jest narażony na efekt kota w worku.

Problemem jest jednak to, że ten "kot w worku" miewa istotne wady. Po prostu w pewnych okolicznościach działa źle. To jest jeszcze do wybaczenia - każdy program początkowo zawiera błędy, gdyż pisanie programów to bardzo skomplikowana czynność, a ludzie - nawet najlepsi fachowcy - czasem się mylą. Winą firm jest to, że sprzedają programy, które nie zostały wystarczająco dobrze sprawdzone. Ponieważ skutkiem błędu w programie może być nieoczekiwane przerwanie pracy komputera, utrata danych albo nawet całkowite "zawieszenie" pracy całego systemu - sytuacja taka jest dla użytkownika groźna. To tak, jakby producent spirytusu sprzedawał trunek, który czasem może okazać się trujący.

Co gorsza, sprzedawca programu stosuje wobec użytkowników metody zapożyczone z "Ojca chrzestnego": wiedząc, że sprzedawany program może zawierać błędy, a skutki tych błędów mogą być fatalne - producent wymusza na kliencie zaakceptowanie deklaracji, że firma za skutki tych błędów nie będzie ponosiła żadnej odpowiedzialności. To tak, jakby przed odkorkowaniem butelki trzeba było podpisać oświadczenie: jeśli trunek okaże się trucizną i ja się otruję, to nie będę o to winił producenta napoju.

Klient stawiany jest więc przed wyborem: albo podpisze ten cyrograf, albo nie będzie mógł używać programu, nawet jeśli go legalnie zakupił.

Przecież jest to typowa "propozycja nie do odrzucenia"! I na tym właśnie polega nierównoprawność pozycji firmy sprzedającej oprogramowanie i użytkownika tego oprogramowania.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska