Problem dotyczy wszystkich terenów planowanych do uzbrojenia i przygotowania dla inwestorów. Nie tylko w Małopolsce, ale i w całym kraju. A to dlatego, że Komisja Europejska żąda, by współfinansowana przez nią strefa była wykorzystana w 100 procentach. Jeśli jakiś jej fragment będzie pusty, samorząd, który dostał unijną dotację, zostanie zobowiązany do jej zwrotu w całości.
- To bardzo ostre warunki, w praktyce niemożliwe do spełnienia - przyznaje Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa, jeden z inicjatorów projektu Nowa Huta Przyszłości. Według niego nawet gdyby prywatne firmy wynajęły lub wykupiły wszystkie nieruchomości w strefie, to nie ma gwarancji, że któraś z nich nie padnie. - W biznesie zawsze jakieś ryzyko istnieje i Komisja Europejska powinna to brać pod uwagę. Mam nadzieję, że uda się wynegocjować łagodniejsze warunki dotacji dla obszarów aktywności gospodarczej - mówi Kośmider.
Uzyskanie porozumienia nie będzie łatwe. Urzędnicy z Brukseli mają dwa poważne argumenty. Pierwszy dotyczy tego, że wiele terenów uzbrojonych za dotacje z lat 2007-2013 nadal nie zostało w pełni zagospodarowanych pod biznes. Drugi - pierwsze siedem polskich województw przyjęło warunek 100-proc. wykorzystania strefy, bez mrugnięcia okiem. - Ale ciągle są marszałkowie, którzy takiej zgody nie wyrazili. Będziemy zabiegać o wspólne stanowisko w tej sprawie - mówi marszałek Sowa. Jego zdaniem są szanse na ustępstwa ze strony KE, bo jej pracownicy są pod wielką presją jak najszybszego uzgadniania programów, by komisarze mieli się czym pochwalić na koniec roku.
Więcej w "Dzienniku Polskim"
Źródło: Dziennik Polski
