Wzmocnione oddziały milicji, zasieki z drutu kolczastego i brutalni tajniacy z zamaskowanymi twarzami, wpadający w grupki demonstrantów w Mińsku,wyciągali niektóre osoby, potem je katowali.
200 osób zostało po manifestacji w stolicy Białorusi aresztowanych, wielu pobito. Aleksander Łukaszenko znów pokazuje, jak „rozmawia” z narodem po sfałszowanych sierpniowych wyborach prezydenckich.
Choć oddziały znienawidzonego OMON-u zablokowały w Mińsku główną ulicę - Prospekt Niepodległości, to nie powstrzymały fali demonstrantów, którzy domagają się ustąpienia Łukaszenki.
W pogotowiu stały pojazdy z armatkami wodnymi i przypominające buldożery do likwidacji barykad.
Milicjanci zaatakowali demonstrantów w pobliżu pałacu prezydenckiego, strzelali gazem pieprzowym i używali pał. To już czwarty tydzień protestów, w tym czasie w aresztach przebywało ponad siedem tysięcy ludzi, zginęły co najmniej cztery osoby, a setki odniosły obrażenia.
Jedna z protestujących w Mińsku, Ludmiła, powiedziała BBC: Zdecydowanie nie jesteśmy gotowi, aby wrócić do życia, które prowadziliśmy przez wiele lat . W końcu czujemy, że jesteśmy ważni, ponieważ zbyt długo żyliśmy w apatii, a teraz mamy poczucie solidarności i tak naprawdę myślimy, że - cóż, osobiście to czuję - zmiany już się dokonują, więc to nie jest czas by się poddać .
Protesty odnotowano także w innych białoruskich miastach i miasteczkach, w tym w Grodnie, Mohylewie i Homlu.
Protest w Mińsku miał kilka faz. Pierwszą było napięcie i niepewność.
Siły bezpieczeństwa użyły drutu kolczastego do zamknięcia punktów zbiórki demonstrantów, głównych pomników i placów w stolicy.
Protestujący stali na rogach ulic, zastanawiając się, gdzie i kiedy rozpocznie się marsz. Ci w małych grupach byli bezbronni i widać było, jak w pewnej chwili mężczyzna trzymający zakazaną czerwono-białą flagę opozycji został wciągnięty przez tajniaków do samochodu, który szybko odjechał.
Potem, gdy liczba ludzi rosła, w pobliżu Placu Niepodległości doszło do nerwowych starć. Kiedy demonstranci nabrali pewności siebie, ruszyli, zganiając milicjantów w inne miejsca.
Wreszcie tłum doszedł do centrum. Byli młodzi i starzy, niektórzy w fantazyjnych strojach, inni mieli na sobie ubrania z emblematami szydzącymi z OMON-u.
Były rodziny, dzieci, psy - ktoś przyniósł nawet gęś. Próby powstrzymania protestu zakończyły się niepowodzeniem.
Protestujący, obrońcy praw człowieka i niezależni obserwatorzy twierdzą, że milicja brutalnie tłumi pokojowe marsze w byłej republice radzieckiej.
Po tym, jak organizacja pozarządowa Wiasna zgłosiła w niedzielę niemal 200 aresztowań, białoruskie ministerstwo spraw wewnętrznych potwierdziło rosyjskiej agencji informacyjnej Interfax 100 zatrzymań w całym kraju.
Świadkowie opowiadali agencji Interfax, że milicja zaczęła dokonywać aresztowań w Mińsku po zakończeniu wiecu, gdy ludzie wracali już do domów. Nagranie wideo pokazało mężczyzn w cywilnych ubraniach bijących pałkami protestujących.
Ci sami ludzie, ubrani na czarno z kominiarkami na twarzach atakowali wcześniej studentów wracających z wakacji, wciągając niektórych z ulic i budynków uniwersyteckich do nieoznakowanych pojazdów.
Minister spraw wewnętrznych Jurij Karajew bronił działań sił bezpieczeństwa. - Mówią o brutalności białoruskiej milicji, a ja chcę to powiedzieć: nigdzie na świecie nie ma już humanitarnej, powściągliwej i opanowanej milicji - cytuje go oficjalna agencja informacyjna Belta.
Kilka tysięcy ludzi demonstrowało też w Brześciu i w Homlu, drugim co do wielkości mieście Białorusi, a w Mohylewie tłum przepędził funkcjonariuszy,, którzy rejestrowali protest kamerami. W Baranowiczach protestujący natarli na oddział OMON-u, który chciał aresztować ludzi.
Niedawno przywódcy UE zgodzili się nałożyć sankcje - w tym zamrożenie aktywów - na białoruskich urzędników zamieszanych w fałszowanie wyborów, brutalność i więzienie protestujących.
Specjalny sprawozdawca ONZ ds. Białorusi, Anais Marin, mówi, że ponowny wybór Łukaszenki na prezydenta był „całkowicie zmanipulowany” i „skradziono głosy ludzi”.
Łukaszenko zaprzeczył zarzutom fałszowania wyborów i oskarżył niektóre unijne kraje, w szczególności Polskę i Litwę, o próby wymuszenia zmianę władzy. 66-latek obiecał bronić Białorusi.
