Blisko metrową czaszkę przyniósł we wrześniu do Muzeum Okręgowego w Tarnowie Tomasz Baran z Siedliszowic. Zrobił to po tym, jak w "Gazecie Krakowskiej" przeczytał artykuł o innych odnalezionych w Dunajcu fragmentach nosorożca. - Czaszkę znalazł tata. Od razu było wiadomo, że nie są to szczątki konia, krowy ani innego współczesnego zwierzęcia. Stawialiśmy raczej na jakiegoś dinozaura - mówił nam we wrześniu 20-letni Tomasz.
Szczątki kilka lat leżały w pudełku, bo ich znalazcy nie mieli pojęcia, co z nimi zrobić. Dopiero po przeczytaniu artykułu w "GK" zdecydowali się przekazać je muzeum. - I całe szczęście, że tak zrobili, a nie wyrzucili ich z powrotem do rzeki - mówi Barbara Szpunar z działu archeologii Muzeum Okręgowego. Jednocześnie apeluje do spacerujących brzegami Dunajca, by mieli oczy szeroko otwarte i wypatrywali kolejnych śladów przeszłości.
Nietypowym znaleziskiem zainteresowała się dr Kamilla Pawłowska z Zakładu Paleontologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, specjalistka od kości zwierząt plejstoceńskich. Czaszka poddana została specjalistycznym badaniom, które potwierdziły jej wyjątkowość. - Obecnie można powiedzieć, że jest to jeden z najlepiej zachowanych takich okazów, mimo brakujących niektórych fragmentów - mówią pracownicy tarnowskiego muzeum.
Zabezpieczony i częściowo zrekonstruowany obiekt wrócił do Tarnowa. Zostanie wyeksponowany na przyszłej wystawie w kamienicy Rynek 3.
Czaszka nosorożca została poskładana i już się nie rozsypie