Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przestępczy duet. Syn oskarżony o rozbój z nożem, matka o paserstwo

Artur Drożdżak
Krakowska prokuratura oskarżyła Piotra G. o dokonanie 29 stycznia br. rozboju na jednej ze stacji paliw w Krakowie. Mężczyzna groził nożami dwóm pracownikom i zrabował z sejfu 20 700 zł. Matka mężczyzny odpowie przed sądem za paserstwo.

W dniu zdarzenia ok. 1.50 w nocy, do budynku stacji paliw wszedł mężczyzna z kominiarką na głowie. Później okazało się, że był to Piotr G. W tym momencie stację obsługiwało dwoje pracowników.

Napastnik podszedł w pobliże środkowej kasy i powiedział dwa razy do kobiety “to jest napad, dawaj klucze do sejfu”. Pokrzywdzona odpowiedziała że: „kolega jest na zapleczu” i zadzwoniła po niego dzwonkiem. Piotr G. wyszedł za ladę, zbliżył się do niej, wyjął nóż z ostrzem o długości około 5-10 cm, skierował go w stronę pokrzywdzonej i powtórzy raz, że to jest napad i żeby dać mu klucze do sejfu.

Zaraz potem otworzył drzwi prowadzące na zaplecze, gdzie w progu stał drugi pokrzywdzony. Oskarżony zażądał od niego wydania pieniędzy, razem udali się do sejfu stojącego w biurze stacji. Piotr G. ponaglał pracownika do wydania gotówki. W końcu wziął do rąk banknoty z sejfu. W pośpiechu opuścił stację.

Z pieniędzmi poszedł do mieszkania, przyznał się matce do dokonania rozboju. Następnego dnia za skradzione pieniądze kupił sobie ubrania, samochód (z ogłoszenia w internecie), oddał pożyczone pieniądze i wyjechał z Polski.

Pieniędzmi pochodzącymi z rozboju opłacił winiety, paliwo, nawigacje do samochodu i jedzenie. Matka zapłaciła jego rachunki za telefon (250 zł - również pieniędzmi pochodzącymi z rabunku).

W czasie, gdy Piotr G. był w Czechach, zadzwonił do niego wujek i przekonywał, by przyznał się do napadu i zgłosił się na policję. Oskarżony wrócił do Polski, do miejsca zamieszkania wujka. Tam został zatrzymany przez funkcjonariuszy.

W czasie rozboju Piotr G. zabrał z sejfu 20 700 zł., w trakcie kradzieży zgubił jednak dwa pliki banknotów w łącznej kwocie 3 300 zł. Przyznał się do winy i wyjaśnił, że od pewnego czasu miał problemy finansowe w domu, był bezrobotny i utrzymywała go matka. Z powodu złej sytuacji rodzinnej miał depresję. Wcześniej pracował na stacji paliw i dlatego wiedział, gdzie przechowywane są pieniądze.

Myślał o szybkim znalezieniu gotówki i "spontanicznie" przyszedł mu do głowy pomysł rozboju, nie planował tego z dużym wyprzedzeniem. Zabrał nóż z kuchni, aby zastraszyć pracowników, kominiarkę nabył od kolegi. W dniu zdarzenia wyszedł z mieszkania w nocy, bo „poczuł po prostu, że może to zrobić”, obserwował stację i gdy stwierdził, że nie ma na niej klientów, włożył kominiarkę, rękawiczki i napadł na stację. Nie był wcześniej karany sądownie. Grozi  mu do 15 lat więzienia. Jego matka została oskarżona o paserstwo, grozi jej 5 lat więzienia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska