Kierowcy poruszający się po drogach regionu tarnowskiego z niepokojem przyglądają się samochodom przejeżdżającym w ich pobliżu. Nie chodzi wcale o nieoznakowany radiowóz, którego załoga bez problemu może zarejestrować każde przewinienie drogowe. Wcale nie mniej obawiają się samozwańczego „szeryfa” który kamerami zainstalowanymi w swym samochodzie od wielu miesięcy nagrywa przypadki łamania przepisów, których jest świadkiem.
Jedni chwalą, inni ganią
Robert Barys z fundacji Prodriver, która promuje bezpieczeństwo na drodze, nie dostrzega niczego złego w działaniu „szeryfa”. - Jeśli nie wykracza poza granicę zdrowego rozsądku i nagrane sytuacje realnie zagrażają bezpieczeństwu to jest to postawa obywatelska - podkreśla.
Za to wśród internautów „szeryf” nie cieszy się najlepszą opinią. - Chciałbym ostrzec wszystkich przed tym nawiedzonym „szeryfem drogowym”, który być może ma jakieś zaburzenia psychiczne - nie przebiera w słowach jeden z nich. Inni zarzucają autorowi nagrań wymuszanie na innych naginania przepisów. Opisują, jakoby jeździł on dużo wolniej niż dopuszczalna prędkość, a gdy ktoś go wyprzedza, rejestruje wykroczenie w postaci przekroczenia podwójnej ciągłej, gdy przerywana w trakcie manewru się skończyła.
Co na to sam bohater? Gdy nasz reporter do niego się dodzwonił i przedstawił, „szeryf” bez słowa przerwał połączenie. Przestał odbierać telefon. - Z nagrań nie wynika, by dochodziło do prowokacji - twierdzi asp. szt. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji. Dodaje, że „szeryf” nie zasługuje na potępienie.
Setki przypadków w roku
Wiadomo, że nagrania z dróg całego regionu autor przesyła na skrzynkę internetową „Stop agresji drogowej” w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Dokładnie opisuje datę, godzinę, podaje ulicę, miejscowość, okoliczności zdarzenia. Nierzadko dołącza nawet opis kierowców i pojazdów. Wydział Ruchu Drogowego KWP z Krakowa, przekazuje nagrania do odpowiedniej komendy na terenie Małopolski.
- Do naszej jednostki, tylko od początku roku do połowy września trafiło już ponad czterysta takich nagrań, których autorem jest ta sama osoba - przyznaje Klimek. Na filmikach są przypadki niedozwolonego wyprzedzania, nie zatrzymania się przed znakiem „Stop” lub przed zieloną strzałką sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach. Nie brakuje pojazdów zaparkowanych w miejscach niedozwolonych.
Wnioski do sądu
Policjanci otrzymując nagranie wykroczenia drogowego, często nie mogą przyłapanego kierowcy od razu ukarać. „Szeryf” przesyła je bowiem przynajmniej miesiąc po zarejestrowaniu przewinienia. Tymczasem, zgodnie z przepisami, policja może wystawić mandat lub pouczyć za wykroczenie do dwóch tygodni od jego popełnienia. Sprawy z konieczności kierują więc do sądu.
Temida gros spraw kończy w trybie tzw. wyroku nakazowego, albo dobrowolnego poddania się karze. - Wokanda należy do rzadkości - przyznaje sędzia Tomasz Kozioł, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie.
Poszukiwania łowcy przewinień
„Szeryf drogowy” dał się już poznać wcześniej mieszkańcom Podkarpacia. W ubiegłym roku internauci z Jasła poszukiwali osoby, która wysyła na policję nagrania z wykroczeniami zmotoryzowanych. Udało im się ustalić jego personalia. Okazało się, że to przedsiębiorca, który podróżuje po regionie, często zmieniając samochody.
Walczą z agresją na drodze
W sumie do tarnowskiej policji ze skrzynki internetowej komendy wojewódzkiej „Stop agresji drogowej” trafiło w tym roku 460 nagrań. Zdecydowana większość została przesłana przez znanego już w regionie „szeryfa”. Filmy, które przesyłają inni kierowcy dotyczą jednak nie tylko przewinień w ruchu drogowym. Utrwalane są także agresywne zachowania kierowców w stosunku do innych zmotoryzowanych.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Poważny program
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto