https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Regulamin ważniejszy od człowieka. Gorzka lekcja dla 2-latka [LIST CZYTELNICZKI]

Ewa K. z Krakowa
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne archiwum Polskapresse
Mieszkam na Ruczaju. Z niespełna 2-letnim siostrzeńcem poszliśmy na spacer na plac wokół imponującego Jagiellońskiego Centrum Innowacji. Miejsce, które powstało dzięki współfinansowaniu ze środków Unii, jest estetycznie zagospodarowane i wpisuje się w społeczną rolę związanego z nim Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Spacerowaliśmy z małym wokół przeszklonych budynków, aż oto ku jego radości dotarliśmy pod plac zabaw przy przedszkolu Centrum. Bawiła się tam grupka radośnie rozbrykanych dzieci w obecności przedszkolanek. Zapytałam (bardziej dla zasady), czy mały może pobawić się z dziećmi. Przedszkolanka oświadczyła, że nie jest pewna, czy regulamin pozwala na zabawę na placu dzieci spoza przedszkola. Poczuliśmy się jak intruzi. Mały jeszcze nie potrafi mówić, ale dużo rozumie. Wycofał się i pokazał na wózek. Opuściliśmy teren w poszukiwaniu przyjaźniejszych miejsc.

W domu zaglądnęłam na stronę internetową przedszkola JCI: "To miejsce o wyjątkowym klimacie, którego organizacja (...), sposób komunikowania się z dziećmi (...) tworzą uporządkowany świat poszanowania wartości ogólnoludzkich, etycznych zachowań oraz szacunku i zrozumienia dla potrzeb każdego człowieka". Sytuacja pod płotem placu zabaw była prawdopodobnie niezaplanowaną lekcją etyki. Morał, jaki wyciągnął mały z tego, jest taki, że regulamin jest ważniejszy, że istnieje podział na tych na placu zabaw i na tych pod płotem. Gdyby został wpuszczony na plac, to w tej interakcji nikt by nie tracił, a dzieci mogłyby zyskać na wspólnej zabawie. Czy jest to kolejny przejaw tendencji do ogradzania się, wyodrębniania, indywidualizacji dosłownie widocznej w ogradzanych placach zabaw, osiedlach itp. Etap przejściowy od mentalności społeczeństwa postkomunistycznego do obywatelskiego. Cóż, nadal jestem dumna, że na Ruczaju zlokalizowany został Kampus UJ i że miejsca te są w gruncie rzeczy miejscami otwartymi i przyjaznymi dla mieszkańców dzielnicy oraz, że tylko od ludzi zależy, czy tak w istocie będzie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

f
fugazi
Ma Chłop rację w raz
M
Marcin
Pani Przedszkolanka zachowała się w sposób bardzo profesjonalny. Odpowiada za bezpieczeństwo powierzonych jej dzieci, więc nie dziwi mnie fakt, że nie wpuściła obcej osoby na teren przedszkola! Sądząc po wpisie czytelniczki, gdyby niespełna dwuletni siostrzeniec przewrócił się w piaskownicy jego ciocia zaskarżyłaby Przedszkolankę do Trybunału Sprawiedliwości!
A
Adrian
Boże ile tutaj Idi**ów.
P
Przedszkolak
"uśmiech dziecka jest BEZCENNY ! ! !"
- tak bezcenny ale do czasu gdy się "coś" stanie.
Kto będzie wtedy odpowiadał za wypadek z udziałem tego dziecka czy dziecka z przedszkola - oczywiście przedszkolanka.
Są place zabaw ogólnodostępne i place zabaw przedszkoli gdzie za "moje" pieniądze ktoś dba o porządek i bezpieczeństwo mojego dziecka.
G
Gość
Zapytałam (bardziej dla zasady), czy mały może pobawić się z dziećmi. Przedszkolanka oświadczyła, że nie jest pewna, czy regulamin pozwala na zabawę na placu dzieci spoza przedszkola.

Poczuliśmy się jak intruzi.

To tak jakby weszła do banku zapytała czy może dostać pieniądze i jej odmówili i poczułaby sie jak intruz. Ludzie do tego trzeba wykształcenia by zrozumieć swój matolizm ??
p
pempek
Krakowskie Słoiki nie są w stanie pojąć podstawowych zasad i norm dotyczących czyjeś własności. No chociaż u siebie ginęli za 15 cm miedzy. Ot, chlopaka pańszczyźniana mentalność. A do tego postawa roszczeniowa. U mlodych mam szczególna czasami.
R
RFK
widzę ze tu parę osób popiera przedszkolankę po części miała racje lecz pamiętajmy to jest dziecko i to jemu sprawimy radość a uśmiech dziecka jest BEZCENNY ! ! !
a
ali
Nie wiem o co ten hałas. Ludzie płacą za opiekę przedszkolanek, za wyposażenie placów czy sali. Dlaczego inne dziecko ma się podpinać pod moje fundusze? Jest bardzo dużo otwartych placów zabaw dla dzieci, które są otwarte dla każdego. Wielki plus dla Pani przedszkolanki za nie wpuszczenie przewrażliwionej matki
n
nika
Nie rozumiem Pani oburzenia. Przecież przedszkole to teren zamknięty, nie może być dostępny dla osób z zewnątrz. Kto ma zająć się Pani dzieckiem w tym czasie? A co będzie, jak Pani dziecku coś się stanie lub ono coś zrobi dziecku z przedszkola?? To są ogólnie znane normy i w żadnym przedszkolu plac zabaw nie jest dla wszystkich chętnych.
k
kraqs
Przecież jak na plac zabaw do przedszkola mogłyby przychodzić inne dzieci to jak przedszkolanka miałaby zapewnić prawidłową opiekę? Jak ma dzieci policzyć i jak obce dziecko uderzy to z przedszkola, albo zepchnie z huśtawki to co ma powiedzieć potem rodzicowi?
Teren przedszkola dla przedszkolaków - to był teren przedszkola a nie plac zabaw, nie ważne czy tam była huśtawka czy szatnia.
a
anonim
Uważam, że lekko przesadza Pani z oburzeniem...Co do zamkniętych osiedli i co za tym idzie placów zabaw znajdujących się tam- zgodzę się z Panią. Natomiast w przypadku przedszkoli stanowczo NIE- przedszkole jest placówką opiekuńczo-wychowawczą, do której rodzice (niektórzy po przejściach) oddają swoje dzieci w czasie pracy. Powierzają swoje pociechy ufając, że nikt nieznajomy nie wejdzie na teren przedszkola. Gdyby przedszkolanki pozwoliły Pani wejść na teren placu zabaw zaraz inne dzieci też chciałyby się tam pobawić. Rzeczą oczywistą jest, że musiałaby Pani wejść tam z siostrzeńcem, co mogłoby wzbudzić przeciw rodziców dzieci przedszkolnych, a samego malca nie puściłaby Pani do środka, bo wtedy przedszkolanki (jak to Pani nazwała Nauczycielki wychowania przedszkolnego) musiałby zając się również Pani siostrzeńcem. Przypominam, że przedszkola nawet państwowe są płatne (a czesne idzie m.in. na wyposażenie nie tylko przedszkola wewnątrz ale również na zewnątrz).
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska