Górnicy znowu zablokują dostawy węgla?
We wtorek 28 stycznia, od wczesnych godzin porannych, związkowcy PGG organizowali masówki na kopalniach. Miało to związek z zaplanowanymi na dziś rozmowami z udziałem górników, zarządu spółki oraz wiceministra Piotra Pyzika. Rozpoczęły się one o godz. 12:00. Nieco ponad dwie godziny później poinformowano, że zakończyły się fiaskiem.
- Na środę, na godz. 11:00, zwołaliśmy spotkanie sztabu protestacyjno-strajkowego. Na nim zapadnie decyzja odnośnie tego, jakie podejmiemy kroki. Ponownie zablokujemy dostawy węgla od 4 stycznia - mówi Rafał Jedwabny, przewodniczący Sierpnia'80 w PGG.
Nie przeocz
Wiceminister Piotr Pyzik zaproponował związkowcom spotkanie dotyczące umowy społecznej i wynagrodzeń na nadchodzący rok, które miałoby się odbyć między 12 a 14 stycznia. Nie osiągnięto jednak porozumienia w związku z wypłaceniem rekompensat za pracę w weekendy od września do końca grudnia, co było ich najważniejszym postulatem.
- Dzisiejsze negocjacje nie zakończyły się tak, jakby obie strony sobie tego życzyły - mówił tuż po zakończeniu rozmówi wiceminister Piotr Pyzik. - Podkreślam jednak, że one będą kontynuowane. Najważniejsze jest dokończenie procesu legislacyjnego w parlamencie, czyli przejście ustawy przez senat, a następnie zaakceptowanie jej przez sejm. Zadeklarowałem, że kiedy do tego dojdzie, będę gotów do podjęcia dalszych rozmów - dodawał Piotr Pyzik.
Związkowcy już 21 grudnia ogłosili pogotowie strajkowe, po tym jak nie osiągnęli porozumienia podczas rozmów z zarządem spółki. Górnicy wyszli na tory i przez okrągłą dobę, w ramach strajku ostrzegawczego, blokowali dostawy węgla do elektrowni. Zawiesili strajk na czas świąt, ale w świetle ostatnich wydarzeń najbardziej prawdopodobne wydaje się, że wznowią go od 4 stycznia.
Musisz to wiedzieć
Jeżeli do tego dojdzie, konsekwencje będą poważne i odczuwalne dla wszystkich mieszkańców regionu. W ramach protestu zbiorowego nadal mają uczestniczyć przedstawiciele pięciu organizacji związkowych.
Związkowcy żądają podwyżek
Protestujący domagają się przede wszystkim wypłacenia górnikom rekompensat za pracę w weekendy od września do końca grudnia. Choć za pracę w soboty i niedziele otrzymują wynagrodzenia wyższe niż za dni robocze, to ogólny fundusz płac w PGG nie wzrósł. Tym samym, mimo wzmożonego wysiłku i pracy w dni wolne, górnicy nie zarabiają więcej.
Związkowcy tłumaczą, że oczekują podwyżek przede wszystkim z powodu inflacji, która według ostatnich danych osiągnęła w Polsce 7,8 proc. Wskazują, że szybko rosnące ceny paliwa i innych produktów sprawiają, że musi dojść do zdecydowanego podniesienia płac powyżej poziomu inflacji. W innym wypadku oznaczać będzie to zubożenie rodzin górniczych i spadek poziomu życia.
- Mówimy tu o podwyżkach, ale chodzi nam tak naprawdę o utrzymanie wynagrodzenia na tym samym poziomie - mówi Rafał Jedwabny, przewodniczący związku Sierpień'80 w PGG.
Dominik Kolorz: Umowa społeczna jest w powijakach
Rozmowy płacowe rozpoczęły się już 30 listopada i od razu utknęły w martwym punkcie. Poza wypłatą jednorazowych rekompensat za inflację, związkowcy domagają się także podwyżek płac o niespełna 400 zł – do 8 200 zł brutto.
W protokole rozbieżności z 21 grudnia znalazł się zapis, że wzrost wynagrodzeń w 2021 roku, a także w kolejnych latach, wymagałby wprowadzenia zmian w zawartej wcześniej umowie społecznej. Przedstawiciele spółki tłumaczą, że nie mogą podejmować działań, które byłyby dla niej dodatkowym, nieprzewidzianym obciążeniem finansowym. Na końcu dokumentu czytamy, że w obecnej sytuacji ekonomiczno-finansowej oraz prawnej, zarząd nie widzi możliwości realizacji żądań.
W sprawie umowy społecznej związkowcy PGG zwrócili się do lidera śląsko-zagłębiowskiej "Solidarności" Dominika Kolorza. Chcą zwołania spotkania sygnatariuszy oraz przedstawicieli związków zawodowych z pozostałych spółek węglowych. Istnieje sporo zastrzeżeń dotyczących jej realizacji przez rząd.
- Umowa społeczna jest w powijakach. Przede wszystkim nie została jeszcze notyfikowana w Unii Europejskiej. Przez ostatnie trzy miesiące nie było negocjacji w tej sprawie, rząd przespał ten czas. Teraz, na ostatni moment powstaje ustawa. Jeżeli okaże się, że nie będzie można jej wprowadzić w życie, PGG będzie groziła upadłość – skomentował wówczas Dominik Kolorz.
Jaka jest sytuacja finansowa PGG?
W listopadzie PGG informowało, że obecnie przeciętna miesięczna pensja w spółce wynosi dokładnie 7 tys. 829 zł brutto. Do niedawna mówiło się, że sytuacja finansowa spółki jest tragiczna.
Zarezerwowanie środków na wypłacenie premii na Barbórkę, a także 14. pensji dla górników w lutym, było możliwe dzięki zaciągniętej pożyczce w ramach „Tarczy Finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju Dla Dużych Firm”. Chodzi o 1 mld zł. Sama wypłata premii barbórkowych kosztowała spółkę ok. 350 mln zł.
W przyszłym roku rozstrzygnąć się powinna kwestia umowy społecznej, która zakłada m.in. likwidację kopalń do 2049 roku, a górnikom – gwarancje zatrudnienia i osłon socjalnych. Zawarte w umowie rozwiązania zaakceptować musi jeszcze Komisja Europejska. Na razie rząd planuje zwolnić PGG z ZUS i umorzyć pożyczkę od PFR.
