Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Konieczny: Pieniądze od Maximusa do odzyskania!

Halina Gajda
Po naszej interwencji sprawami oszukanych przez Centrum Rozwoju Edukacji zajął się rzecznik konsumenta. Kilku rodzinom udało się odebrać pieniądze za kurs.

Udało nam się uzyskać zwrot całej wpłaconej Maximusowi kwoty, choć już w to nie wierzyłam - cieszy się Renata Konieczny, która kurs w Maximusie wykupiła dla syna. - Teraz na pewno będę ostrożniejsza w wybieraniu pomocy naukowych dla naszych dzieci - zapewnia.

Ważne informacje drobnym drukiem

Pani Renata w lipcu 2014 roku podpisała umowę z Centrum Rozwoju Edukacji Maximus w Rzeszowie. Na kurs wzięła kredyt. Szybko okazało się, że zapewnienia o spektakularnych efektach drogiego kursu szybkiego czytania i przyswajania wiadomości były obietnicami rzucanymi na wiatr. Po wpłaceniu pieniędzy z firmą nie było żadnego kontaktu. Został natomiast kredyt z odsetkami, blisko cztery tysiące złotych.

Po naszej publikacji w lutym ubiegłego roku, Krzysztof Majcher, powiatowy rzecznik konsumenta, miał kilkanaście telefonów w sprawie Maximusa.

- Pytanie w zasadzie było jedno: jak odzyskać pieniądze - mówi. Przeanalizował więc dokładnie umowy przedstawiane przez rzeszowską firmę.

- Umowa o świadczenie usług edukacyjnych jest zbliżona charakterem do umowy zlecenia. Jej istotą było zobowiązanie szkoły do starannego prowadzenia zajęć zgodnych z zaproponowanym programem nauki. Dodatkowo spółka CRE Maximus udzielała zapewnień, iż uczeń po zrealizowaniu programu będzie posiadał wiedzę i umiejętności szczegółowo opisane w załączonej do umowy gwarancji - wyjaśnia.

Bank również ma swoje obowiązki do wypełnienia

Pani Renata, zanim podjęła jakiekolwiek działania, kilkakrotnie próbowała się skontaktować ze szkołą. - Dzwoniłam w zasadzie od października 2014 roku.

- Udało się w grudniu 2014 roku. Osoba, która odebrała telefon, kilkakrotnie mnie przepraszała, mówiła, że w firmie jest reorganizacja, stąd kłopoty z dodzwonieniem się. Zapewniała, że teraz wszystko wróci do normy - opowiada.

Nie zmieniło się niestety nic, kurs nawet się nie rozpoczął, a kredyt trzeba było spłacać. Jeszcze raz, punkt po punkcie przeczytała umowę z bankiem. - Znalazłam zapis, że jeśli firma mimo moich interwencji nie wywiązała się z umowy, mam prawo do rozwiązania umowy kredytowej i odzyskania już wpłaconych pieniędzy - opowiada.

Napisała więc do banku pismo z prośbą o rozwiązanie umowy. Oczywiście ze wszystkimi szczegółami dotyczącymi pechowego kursu. Odpowiedź przyszła szybko. Bank zapewnił, że zapozna się z sytuacją.

- Niedługo później przyszło kolejne pismo, tym razem z decyzją o rozwiązaniu umowy kredytowej. Bank zwrócił nam także to, co do tej pory wpłaciliśmy - mówi.

Pisma stanowią podstawę do odzyskania pieniędzy

Ile osób w skali kraju zostało w ten sposób poszkodowanych, nie wiadomo. Po naszym materiale rozdzwoniły się telefony. I mimo iż od pierwszej publikacji minął rok, wciąż zgłaszają się kolejne osoby, nie tylko z Małopolski, ale i z Podkarpacia, a także z woj. świętokrzyskiego. Przestała też działać strona internetowa Centrum, a firma zrezygnowała z wynajmowanego w Rzeszowie lokalu, gdzie mieściła się jej siedziba.

Krzysztof Majcher radzi, by powalczyć o swoje. - Jeśli spółka przestała wykonywać zapisy umowy, bądź wykonywała ją niezgodnie z programem nauki, powinniśmy, jak się to fachowo określa, wezwać spółkę do prawidłowego wykonania umowy - instruuje. - Sami wskazujemy termin - na przykład 14 dni. Musimy też zaznaczyć, że jeśli w tym czasie firma nie wywiąże się z umowy, odstąpimy od niej i będziemy żądali zwrotu kwoty zapłaconej za kurs - dodaje.

Jeśli wyznaczony przez nas termin upłynie, a spółka nadal nie wywiązuje się z zobowiązań, trzeba przygotować kolejne pismo. - Tym razem dotyczące odstąpienia od umowy. Wzywamy spółkę do zwrotu wpłaconych przez nas pieniędzy, określając termin, na przykład siedem dni - radzi dalej Krzysztof Majcher. Tutaj ważna uwaga dla tych, którzy na kurs wzięli kredyt. Otóż do banku, który udzielił pożyczki, powinni dostarczyć kopie wszystkich pism, które trafiły wcześniej do spółki. O tym, że procedura jest skuteczna, świadczy fakt, że pieniądze odzyskało kilka rodzin z Gorlickiego.

A co, gdy spółka nie chce zwrócić pieniędzy?

- Warto rozważyć skierowanie sprawy do sądu. Zanim jednak podejmiemy decyzję, zapraszam do swojego biura w budynku Starostwa Powiatowego w Gorlicach (ul. Biecka 3, tel. 18 353 53 80). Każdemu, kto się zgłosi w tej sprawie, pomogę w przygotowaniu pozwu - dodaje Krzysztof Majcher.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska