- Kilka dni temu odniósł Pan swoje siódme w karierze zwycięstwo w najważniejszym, rajdowym cyklu w Polsce, Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski wygrywając z Grzegorzem Grzybem Rajd Świdnicki. Czy pamięta Pan swoje pierwsze zwycięstwo?
- Takich rzeczy nigdy się nie zapomina. To był 2005 rok, Rajd Subaru rozgrywany w Krakowie. Startowałem wówczas ze Zbyszkiem Gabrysiem. Zwycięstwo odniesione przed własną publicznością, przed przyjaciółmi i rodziną smakuje wspaniale.
- Jak zatem smakuje sukces sprzed kilku dni?
- Również wspaniale. Może nawet bardziej, niż wspaniale.
- Dlaczego?
- Mówiąc szczerze po nieudanych startach w Mistrzostwach Świata 2017 u boku Jakuba Brzezińskiego myślałem, że to już koniec mojej kariery pilota rajdowego. Stało się inaczej. Skorzystałem z propozycji Grześka Grzyba i wystartowałem z nim w Świdnicy.
- Która z tych siedmiu wygranych przyszła Panu najtrudniej?
- Nie jest łatwo odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Żadna z tych wygranych nie przyszła łatwo. Rywale zawsze są czujni.
- Jechał Pan do Świdnicy z nadziejami na wygraną?
- Zawsze stawiamy z Grześkiem przed sobą najwyższy cel. Wiedzieliśmy, po co jedziemy w tym rajdzie.
- Byliście faworytami do zwycięstwa?
- Nie jest proste być faworytem. To powoduje dużą presję. Trzeba się wywiązać z tej roli przed przyjaciółmi, szefostwem teamu, kolegami. Nie zawieść pokładanych nadziei.
- Już podczas pokonywania pierwszego odcinka specjalnego wasza skoda fabia R5 wypadła z trasy, straciliście trochę czasu?
- To był drobny błąd. Na szczęście „przestrzeliliśmy” tylko skrzyżowanie i szybko udało nam się wrócić na trasę OS-u, niemniej pewien niepokój pozostał. Wieczorem spojrzeliśmy sobie z Grześkiem głęboko w oczy i bez słów wiedzieliśmy, jaką pracę musimy wykonać w drugim dniu rajdu.
- Pojechaliście znakomicie wygrywając imprezę?
- Nie było łatwo. Samochód, którym startowaliśmy przyjechał do nas tuż przed rajdem. To skoda fabia w najnowszej specyfikacji. Musieliśmy poznawać auto już podczas samego rajdu, nie było bowiem czasu na przedrajdowe testy.
- Czym różniło się to auto od tego, którym startowaliście do tej pory?
- Miało poprawione takie elementy jak: zawieszenie, silnik i skrzynię biegów. Niby to samo co poprzednio, a jednak daleko inne. Poza tym bez ustawień zawieszenia jakie preferuje Grzesiek
- Poza wpadką na OS numer 1 przejechaliście cały rajd bezbłędnie?
- Tak. Czysto i bezbłędnie, chociaż nie dysponowaliśmy szpiegami, a trasę całego rajdu pokonaliśmy na tych samych czterech oponach.
- Czy kusi Pana, aby powtórzyć wyczyn z 2016 roku kiedy to z Grześkiem Grzybem zdobyliście tytuł rajdowych mistrzów Polski w klasyfikacji generalnej?
- Oczywiście, że kusi. Ale, aby mogło do tego dojść potrzebna jest pomoc sponsorska. Grzesiek postawił w tym roku na Mistrzostwa Słowacji i Europy, w Polsce wystartujemy prawdopodobnie w rajdach: Rzeszowskim i Polskim. Program nieco okrojony przez możliwości budżetowe.
- Jakie nadzieje wiąże Pan z udziałem w tych rajdach?
- Oczywiście byłbym bardzo zadowolony z wygranych, ale dzisiaj wsiadam do rajdówki już na nieco innych zasadach, niż kiedyś. Kiedyś musiałem, czułem presję wyniku, stresowałem się, dzisiaj już nie muszę tylko mogę.
- Nie odczuwa Pan stresu?
- Stres jest i będzie zawsze, ale przecież różne są jego stany i natężenie. Dzisiaj jest znacznie mniejszy, niż dawniej.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Kierowcy kontra rowerzyści. Kto lepiej dba o bezpieczeństwo?
Autor: TVN24, x-news
Follow https://twitter.com/dziennipolski