https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Robert Maaskant: Wszyscy czuli, że zagraliśmy g... mecz

Bartosz Karcz
Robert Maaskant ciągle jest zły na myśl o meczu z Podbeskidziem, ale twierdzi, że reakcja zespołu po porażce jest prawidłowa
Robert Maaskant ciągle jest zły na myśl o meczu z Podbeskidziem, ale twierdzi, że reakcja zespołu po porażce jest prawidłowa Andrzej Banaś
W środę rano piłkarze Wisły wsiądą do samolotu, którym odlecą do Londynu na mecz Ligi Europejskiej z Fulham. To będzie kolejny mecz ostatniej szansy, żeby pozostać w grze o wyjście z grupy. Żeby jednak o tym marzyć, krakowianie muszą zagrać o niebo lepiej niż w meczu z Podbeskidziem.

Czytaj także:

We wtorek krakowianie trenowali normalnie na swoich obiektach. Mimo święta nie było mowy o taryfie ulgowej. Opadły natomiast nieco nerwy po kompromitującej porażce z drużyną z Bielska-Białej. Przyszedł czas na analizę. Trener Robert Maaskant, który jeszcze w sobotę wściekły opuszczał stadion, tym razem ze spokojem analizował grę swojej drużyny, choć były momenty, kiedy na wspomnienie tego, co zaprezentowali jego podopieczni, Holender używał mocnych słów.

- Już kilka minut po meczu powiedziałem w szatni piłkarzom, co myślę. Wszyscy byli wściekli, co akurat jest dobrym objawem, bo gorzej byłoby gdyby się śmiali. Wtedy miałbym prawdziwy problem. W sobotę wszyscy czuli, że zagraliśmy g... mecz. To był taki mecz, jak przed rokiem w Zabrzu. W tym sezonie było to nasze najgorsze spotkanie. Wściekłość to normalna reakcja po takim meczu. Grała przecież ta sama drużyna, która dwa tygodnie wcześniej potrafiła rozegrać bardzo dobre spotkanie z Fulham. Teraz nie potrafiliśmy natomiast stworzyć sytuacji pod bramką rywala. To jest właśnie to, co doprowadziło mnie do wściekłości. W drugiej połowie przynajmniej próbowaliśmy, ale zabrakło nam jakości. Najgorszy był pierwszy kwadrans, w którym nie zrobiliśmy niczego, z tego co sobie zakładaliśmy. Już wtedy byłem poirytowany. To była linia, której nie wolno nam było przekroczyć. Dlatego w poniedziałek rozmawiałem indywidualnie z zawodnikami. Mogę powiedzieć, że reakcja jest taka, jak być powinna. Widzę to na treningach, na których jest bardzo dużo agresji.
Maaskant przyznał, że jego piłkarze zlekceważyli Podbeskidzie, choć nie zrzuca winy za to tylko na zawodników.

- Piłkarzom zabrakło koncentracji, ale ja też muszę wziąć za to odpowiedzialność. Jeśli wygrywamy to razem. Jak przegrywamy, jest tak samo. Dlatego ta porażka spada również na moje barki. Jestem przy tym przekonany, że gdyby koncentracja w meczu z Podbeskidziem była stuprocentowa, to wygralibyśmy.

Dla zespołu Maaskanta, ale i dla niego samego, nadchodzi bardzo ważny okres. Dwa najbliższe mecze mogą zadecydować o przyszłości tak drużyny, jak i jej szkoleniowca. Zapytaliśmy Holendra wprost, czy czuje, że mecze z Fulham i Cracovią będą spotkaniami, w których piłkarze będą grać nie tylko o punkty, ale również głowę swojego trenera.

- Jeśli człowiek pracuje w takim klubie, to zawsze musi się liczyć z dymisją - stwierdził Maaskant. - Staram się jednak nie myśleć w ten sposób, tylko robić każdego dnia swoje. Trener nie może koncentrować się na presji, bo ona zawsze jest. Prawda jest również taka, że w takich klubach jak Wisła, dwa mecze mogą zmienić wszystko. Mogą nawet człowiekowi po nich wybudować pomnik na krakowskim Rynku (śmiech). Ja mam jedynie nadzieję, że ludzie zdają sobie sprawę z tego, w jakich okolicznościach znaleźliśmy się w ostatnim czasie. Mieliśmy przecież siedem kontuzji. Straciliśmy m.in. tak ważnych piłkarzy jak Melikson, Małecki, Sobolewski czy Genkow. Już przed sezonem liczyłem, że mamy na tyle szeroką kadrę, że to nam da więcej punktów w lidze niż Lechowi, który rok temu był w podobnej sytuacji. I co? I mamy ich znacznie więcej niż Lech przed rokiem. To nie oznacza jednak, że możemy łatwo zapomnieć o naszych pomyłkach, a takimi były mecze z Lechią i Podbeskidziem.

O to, żeby podobnych wpadek nie było w najbliższym czasie, wiślacy powalczą w czwartek i niedzielę. Dodajmy, że do Londynu nie poleci kontuzjowany Tomas Jirsak, który na razie trenuje indywidualnie. W kadrze meczowej będzie natomiast Cwetan Genkow, który jednak nie zagra od początku.

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

F
Fonetyk
Widać że w redakcji sportowej dziennikarze piszą fonetycznie czego przykładem jest "Cwetan Genkow"=> Tsvetan Genkov
K
KOLOSMOK
tyle że prawda jest taka że nie tylko ten jeden mecz , bo było ich jeszcze kilka takich gównianych meczów a co gorsza zdarza się ich coraz więcej , częściej i najgorsze to że na R22!!!
P
Pan Kot
Zejdź na ziemię człowieku. Myslisz, że jak przyjdzie "polski Murinho" albo inna trenerska gwiazda polskiego padołu to zbawi Twój klub? Maaskant przynajmniej "jakis" jest. Co więcej, zważywszy na okoliczności, radzi sobie całkiem nieźle. Mam nadzieję, że kibice Wisły Twojego pokroju - prezentujący dziecinną emocjonalność - są w zdecydowanej mniejszości
k
krakus
nie tkwi w trenerze ...bo Robert to nie jest zły szkoleniowiec ...problem to piłkarze bez ambicji .brak piłkarzy z polski a przede wszystkim zeroooooooooooooooo WYCHOWANKÓW !!!!!!!
Cupiał musi wreszcie zrozumieć że bez solidnych fundamentów drużyny nie zbuduje ....a na pewno nie na Puchary europejskie !!!! Człowiek dysponujący takim potencjałem ,powinien być Inteligentny ...dlatego nie rozumiem jak przez tyle lat w Wiśle Kraków nie zbudował porządnej drużyny opartej na wychowankach !?!?!??!?
Jak ja kopałem piłkę w tym klubie mówiono nam że nic z nas i tak nie będzie ...wszyscy gdzieś się zawieruszyli jeden gra w 3 lidze dwóch w czwartej .....Zmarnowaliście przez 12 lat parę Tysięcy Nazwisk które mogły reprezentować ten klub godnie i walczyć dla białej gwiazdy nie bacząc na Kasę !!!
w
wiślak
Zero stylu przy tobie weź rower i jazda do holandii...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska