Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnictwo w Krakowie nie umarło. Uprawiają tu ziemniaki i kukurydzę. Zagrożeniem dla terenów rolnych w mieście jest deweloperka

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Sianokosy na Błoniach
Sianokosy na Błoniach Wojciech Matusik
- Rolnictwo w Krakowie nie umarło, a w najbliższych latach zainteresowanie nim może być większe niż obecnie - przekonuje prof. Wojciech Sroka z Uniwersytetu Rolniczego. Szacuje się, że ok. 25-30 proc. powierzchni stolicy Małopolski stanowią grunty rolne. Największym zagrożeniem jest dla nich zabudowa. Dlatego radni miejscy starają się chronić takie tereny w planach miejscowych. Eksperci są przekonani, że jeśli dopuścimy do zamierania miejskiego rolnictwa, wiązać się to będzie także z innymi zagrożeniami, m.in. dla przyrody. - Jeśli pozostawi się pola odłogiem, to grunty porosną gatunkami inwazyjnymi, takimi jak nawłoć czy barszcz Sosnowskiego, które zdominują i w efekcie wykończą inne rośliny - twierdzi prof. Sroka.

Rolnictwo w Krakowie nie zamarło. Mieszkańcy uprawiają ziemniaki i kukurydzę

W Krakowie tereny typowo rolnicze, gdzie gleby są bardzo dobrej jakości, znajdują się wokół nowohuckiego kombinatu. - Kiedyś w naszym mieście to tam dominowało rolnictwo - mówią urzędnicy.

Przewodniczący Rady Dzielnicy XVIII Nowa Huta Stanisław Moryc potwierdza, że rolnicy na tych terenach jeszcze działają. - Pewnie z roku na rok jest ich coraz mniej. Ale na pewno nie jest tak, że rolnictwo w Nowej Hucie całkowicie zamarło. Osobiście znam producentów, którzy na terenie naszej dzielnicy uprawiają ziemniaki. Inni poszli z kolei w uprawę kukurydzy, której bardzo duże areały znajdują się na peryferyjnych osiedlach Nowej Huty - mówi w rozmowie z nami przewodniczący Stanisław Moryc.

Dodaje, że niektóre gospodarstwa rolne powiększają się. - Zdarza się, że rolnicy, którzy zdecydowali zakończyć działalność, wydzierżawiają swoje pola tym, którzy chcą nadal ją prowadzić - dodaje Moryc.

Gospodarstwa rolne są z miast wypierane
Gospodarstwa rolne są z miast wypierane Anna Kaczmarz

Najdobitniej o istnieniu rolnictwa w Nowej Hucie świadczy fakt, że co roku podczas dzielnicowych dożynek mieszkańcy przynoszą własne płody rolne. - Czy rolnictwo w Krakowie przetrwa? Dopóki będzie opłacalne, to tak. Wiele zależy też od kolejnych pokoleń. Jeśli młodzi nie będą chcieli przejmować prowadzenia gospodarstw po swoich rodzicach, rolnictwo będzie zamierało - podkreśla Stanisław Moryc.

Rolnicy inwestują w nowoczesność

Bywa, że nowohuccy rolnicy przychodzą do rady dzielnicy ze swoimi problemami.

- Kiedyś regularnie prosili o to, żeby miasto zapewniło im odpowiedni dojazd do pól. Było to wówczas, gdy sprzęt rolniczy był zdecydowanie gorszej jakości niż ten współczesny, więc trudno było nim dojechać do upraw wąską, nieutwardzoną drogą. Dlatego pojawiały się prośby o to, aby dojazdy poszerzać i utwardzać. Dziś sprzęt rolniczy jest bardziej nowoczesny. Dojazd do pola dużym, nowoczesnym traktorem to nie problem, nawet nieutwardzoną drogą, dlatego tego typu próśb ze strony rolników trafia do nas znacznie mniej niż kiedyś - twierdzi radny Stanisław Moryc.

Rolnictwo wciąż w Krakowie istnieje

Z danych Urzędu Miasta Krakowa wynika, że w stolicy Małopolski wciąż działa ok. 2 tys. gospodarstw rolnych. - 80 proc. z nich stanowią niewielkie gospodarstwa, które nie prowadzą aktualnie produkcji roślinnej lub zwierzęcej. Najczęściej ich właściciele wydzierżawiają swoje pola większym producentom - zwraca uwagę Emilia Król z biura prasowego krakowskiego magistratu.

Potwierdza, że rolnictwo wciąż w Krakowie istnieje. - Trzeba jednak zauważyć, że w ostatnich latach powierzchnia areałów rolniczych kurczy się, a produkcja zwierzęca powoli zamiera - dodaje Emilia Król.

Prof. Wojciech Sroka z Katedry Ekonomii i Gospodarki Żywnościowej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie szacuje, że grunty rolne stanowią ok. 25-30 proc. powierzchni Krakowa (przynajmniej połowa z tych gruntów z różnych względów nie jest jednak użytkowana rolniczo). Naukowiec jest przekonany, że rolnictwo w mieście jest bardzo potrzebne i musi w jego granicach pozostać. Jego zdaniem zainteresowanie korzystaniem z jego dobrodziejstw w najbliższych 10, 15 latach może się zwiększyć.

- Z badań, które prowadziłem na grupie 140 mieszkańców Krakowa wynika, że zainteresowanie produktami od lokalnych rolników już teraz jest duże. Chęć ich zakupu wyraziło ponad 70 proc. respondentów - mówi Sroka. Miejskie rolnictwo może też z powodzeniem pełnić funkcję edukacyjną.

- Blisko 80 proc. badanych osób zadeklarowało, że byłoby zainteresowanych zajęciami dla swoich dzieci, które odbywałyby się w gospodarstwach rolnych na terenie miasta i w gminach ościennych. Młodym można by pokazać, jak uprawia się ziemniaki czy jak wygląda kura - podkreśla prof. Sroka.

50 proc. ankietowanych mieszkańców stwierdziło, że gdyby mieli obok swojego domu pole na przykład z truskawkami, to chętnie chodziliby tam zrywać owoce na własny użytek. - Natomiast około 20 proc. badanych przeze mnie osób byłoby skłonnych wydzierżawić od rolnika fragment terenu, żeby móc tam uprawiać coś swojego - przekonuje w rozmowie z nami prof. Sroka z UR.

Żniwa w Olszanicy
Żniwa w Olszanicy Adam Wojnar / Polska Press

Wskazuje, że jeśli dopuścimy do zamierania miejskiego rolnictwa, wiązać się to będzie z zagrożeniami m.in. dla przyrody. - Utrzymanie gruntów w dobrej kulturze rolnej jest gwarantem różnorodności biologicznej - zwraca uwagę naukowiec. - Jeśli pozostawi się pola odłogiem, to ta różnorodność mocno ucierpi. Grunty porosną gatunkami inwazyjnymi, takimi jak nawłoć czy barszcz Sosnowskiego, które zdominują i w efekcie wykończą inne rośliny. Doprowadzi to też do sytuacji, że w takim miejscu będzie żyło mniej owadów - podkreśla w rozmowie z nami prof. Sroka.

Największym zagrożeniem jest zabudowa

Radny Grzegorz Stawowy (Platforma-Koalicja Obywatelska) z Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska Rady Miasta Krakowa zauważa, że dla gruntów rolnych największym zagrożeniem jest zabudowa, przed którą radni próbują je chronić zapisami planów zagospodarowania przestrzennego.

- Zapisujemy te tereny jako "R" (klasyczna rola) albo "RZ" (rola z elementami zieleni). Jednak niezależnie od oznaczenia, na gruntach rolnych, zabezpieczonych w planach, jest zakaz zabudowy. Można stawiać jedynie tymczasowe budynki do celów gospodarczych (wiaty itp.). Dodatkowo występuje zakaz grodzenia terenów rolnych - dodaje radny miejski Grzegorz Stawowy.

Są jednak osoby, które skupują tereny rolne i traktują je jako lokatę kapitału. - Liczą na to, że w przyszłości uda im się grunty przekwalifikować na działki budowlane - dodaje Grzegorz Stawowy.

Twierdzi, że rolnicy przychodzą do rady miasta z różnymi prośbami.

- Pojawiał się np. postulat, żeby dopuścić w mieście tzw. zabudowę zagrodową, obejmującą dom i budynki gospodarcze. Wymagałoby to jednak zmiany studium zagospodarowania przestrzennego, czyli naczelnego dokumentu planistycznego miasta, który nie dopuszcza takiej zabudowy. Uchwalając studium, uznaliśmy, że takie zabudowania powinny powstawać nie w mieście, tylko na wsi - mówi radny.

Prof. Sroka jest zdania, że terenów rolniczych nie powinno się zabudowywać. - Jeżeli kogoś nie przekonuje argument o tym, że rolnictwo powinno pozostać w mieście i jest istotne z punktu widzenia edukacyjnego czy żywnościowego, to może przekona go fakt, że pola na obrzeżach Krakowa stanowią korytarze przewietrzania miasta. Dzięki nim powietrze w Krakowie jest lepszej jakości - dodaje Sroka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska