Ofiar przybywa z każdą godziną, nie jesteśmy w stanie policzyć zabitych i rannych podczas walk ulicznych – mówił w wywiadzie telefonicznym z Associated Press burmistrz Siewierodoniecka Oleksandr Striuk. Powiedział, że wojska Putina przesunęły się o kilka przecznic dalej w kierunku centrum miasta.
Miasto jest zrujnowane, nie ma prądu, nie działa komunikacja. Ze 100 tys. ludzi zostało tylko 13 tys. mieszkańców, którzy ukrywają się w piwnicach. "Sytuacja przypomina oblężenie Mariupola. Obrońcom nie brakuje odwagi, potrzebują tylko zachodniego uzbrojenia" - dodał.
Striuk oszacował, że od początku wojny w mieście zginęło 1500 cywilów w wyniku rosyjskich ataków i tragicznych warunków, w tym braku lekarstw i pomocy medycznej.
Gubernator Ługańska Serhij Haidai mówi, że Rosjanie również napierają również na pobliski Łysychańsk.
Siewierodonieck i Łysychańsk leżą po obu stronach strategicznie ważnej rzeki Siewierskij Donieck - powiedział ukraiński analityk wojskowy Ołeh Żdanow. "Można odnieść wrażenie, że Rosja postawiła sobie za cel przejęcie Donbasu za wszelką cenę" – mówił Żdanow.
"Kreml uznał, że nie może sobie pozwolić na marnowanie czasu i powinien wykorzystać ostatnią szansę na rozszerzenie terytorium kontrolowanego przez separatystów, bo nadejście zachodniego uzbrojenia na Ukrainę mogłoby to uniemożliwić" - dodał Żdanow.
