Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rośnie deficyt budżetowy Krakowa. Żyjemy coraz bardziej na kredyt

Piotr Ogórek
Fot. Piotr Krzyzanowski
Kraków zaciąga coraz więcej kredytów. Największy przykład dotyczy Trasy Łagiewnickiej, na której budowę trzeba się zapożyczyć. Dług miasta rośnie co roku, a ostatnio także deficyt, który na ten moment sięga prawie 0,5 mld złotych.

Deficyt budżetowy miasta rośnie coraz bardziej i wynosi już prawie pół miliarda złotych. Miasto zaciąga coraz więcej kredytów i pożyczek. Dofinansowanie z Unii Europejskiej będzie coraz mniejsze i wkrótce wiele miejskich inwestycji będzie trzeba finansować samemu lub szukać źródeł gdzie indziej.

A to rodzi ryzyko kolejnych kredytów. Przykładem Trasa Łagiewnicka, którą miasto będzie spłacać do 2042 roku. To wszystko może zachwiać polityką finansową miasta. Już teraz Kraków zapożycza się na ponad 200 mln zł. To wszystko sprawia, że dług Krakowa może znacząco urosnąć - w 2o16 roku wynosił ponad 2 mln 222 mln zł, a w roku ubiegłym już 2 mld 308 mln.

Trasa na kredyt

Trasa Łagiewnicka od początku budziła kontrowersje. Z jednej strony komunikacyjne - że budowa tego fragmentu III obwodnicy bez gwarancji dla powstania tras Pychowickiej i Zwierzynieckiej mija się z celem. Druga kwestia to jej finansowanie - na kredyt, spłacany przez ponad 20 lat po ok. 62 mln zł rocznie. Skoro tu budujemy na kredyt, to kiedyś pieniędzy może zabraknąć na inne ważne inwestycje (zwłaszcza, że środki z UE będą coraz mniejsze). Mieszkańcy od lat czekają na przykład na basen przy Eisenberga, którego nie można wybudować, bo... brakuje pieniędzy.

Nie wiadomo, w jakiej formule będą budowane i remontowane torowiska tramwajowe. Linię Meissnera-Mistrzejowice mamy budować w partnerstwie z prywatną firmą, a później płacić za dostęp do niej. Krakowskie torowiska wymagają pilnego, generalnego remontu, jak chociażby na alei Solidarności, gdzie tramwaje muszą jeździć 10 km/h. Na remont trzeba prawie 100 mln zł, ale pieniędzy na razie nie ma. Pieniędzy nie ma też na wyższe pensje dla pracowników MPK, którzy rozważają strajk.

Tymczasem wysokość deficytu budżetowego miasta rośnie z roku na rok. Na rok 2016 urzędnicy szacowali go na 203 mln 143 tys. zł. Ostatecznie wyniósł niecałe 18 mln zł, choć w ciągu roku planowano, że sięgnie 224 mln 772 tys. zł. Z kolei na rok poprzedni zakładano deficyt w wysokości 147 mln 800 tys. zł. W wykonaniu budżetu za rok 2017 wyniósł 54 mln 366 tys. zł, choć miał sięgnąć 306 mln 242 tys.

Na rok 2018 deficyt zaplanowano na kwotę 376 mln 451 tys. zł. W grudniowej uchwale budżetowej zapisano, że będzie on spłacany z emisji obligacji (152,5 mln zł), kredytami (130 mln zł), pożyczkami (6 mln zł) oraz z wolnych środków miasta, na które składają się rozliczenia z emisji papierów wartościowych, kredytów i pożyczek z lat ubiegłych - w sumie 88 mln zł.

Deficyt wzrósł o ponad 100 mln zł

Tymczasem w połowie roku deficyt budżetowy urósł już do blisko 484 mln zł. Czyli o ponad 100 mln zł więcej od zakładanego w projekcie budżetu. Tym samym zbliża się już do wysokości 10 proc. całego budżetu Krakowa. Zmienia się także struktura środków, z których deficyt będzie spłacany. Spadają przychody z obligacji (102,5 mln zł), kwota z kredytów jest taka sama, ale miasto planuje na regulowanie deficytu więcej pożyczyć (21 mln zł) oraz przeznaczyć większe środki wolne. Tu kwota urosła aż do ponad 230 mln zł!

Na to ostatnie zwrócił ostatnio uwagę radny Mariusz Kękuś, wiceprzewodniczący komisji budżetowej (PiS). - Dlaczego Urząd Miasta zaciąga wyższe pożyczki, niż wynika to z realnych potrzeb? Najpierw zaciągamy kredyt, a później szukamy inwestycji pod niego. Miasto ma poważny problem z polityką finansową, na co zwróciła też uwagę Regionalna Izba Obrachunkowa. Zaciągnięto kredyty na ponad 200 mln zł. Wcześniej nie było takiej potrzeby - mówił radny podczas ostatni sesji Rady Miasta.

- To nie jest tak, że bierzemy pożyczki i szukamy potem zadań. Jest na odwrót. W ciągu roku są zmiany w budżecie. Obecna jest ósmą. Ściągamy wtedy środki z innych zadań - próbował wyjaśniać Marek Czajka, dyrektor Wydział Planowania i Monitorowania Inwestycji. Z kolei Tomasz Tylek, zastępca dyrektora Wydziału Budżetu Miasta, dodawał na sesji, że miasto ma dochody z podatku PIT, które przychodzą w stycznia, a trzeba je doliczyć dla roku ubiegłego. - Stąd niższy na koniec deficyt - mówił.

Zmiany w budżecie

W ciągu pół roku urzędnicy wprowadzali zmiany budżetowe, co wpływało na wzrost deficytu, na takie zadania jak zintegrowany system gospodarowania odpadami komunalnymi (17 mln zł), dokapitalizowanie spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości (16 mln zł) czy modernizacja torowisk (w związku z weryfikacja założeń finansowych dla modernizacji torowisk na ul. Królewskiej i Krakowskiej - 25 mln zł).

- Sam deficyt nie jest problemem, pod warunkiem, że miasto stać na jego spłatę. Miasto nie powinno natomiast finansować bieżących wydatków z kredytów. Kredytować można inwestycje. Tymczasem miasto drugi rok z rzędu pompuje deficyt, w moim przekonaniu sztucznie - uważa Mariusz Kękuś.

Jak dodaje, kolejne zmiany budżetowe szykowane przez urzędników wprowadzają tzw. wolne środki do obrotu. - Część z nich służy do finansowania wydatków bieżących. A te pieniądze pochodzą z kredytów. Tego zabrania ustawa o finansach publicznych - zaznacza radny.

W latach 2013-2015 środki wykorzystywane z kredytów zaciąganych przez miasto były bardzo małe, rzędu kilku, kilkunastu milionów. Teraz to już 230 mln zł.

- Rada Miasta daje zgodę na zaciągnięcie kredytu czy wyemitowanie obligacji do określonej kwoty. W ciągu roku nie jest to zmieniane. Do tej pory było tak, że jak się nie wykorzystało środków na jedną inwestycję, to szły na następne. Teraz tak się nie dzieje. Miasto się dusi, jeśli chodzi o możliwość spłaty kredytów. Dlatego wyrzuca inwestycje na zewnątrz, do spółek celowych, jak Trasa Łagiewnicka, bo miasta nie stać na takie finansowanie samodzielnie. Taki dług nie jest uwzględniany w budżecie miasta, choć to miasto za niego odpowiada - uważa radny Kękuś.

- Największym problemem jest spadek różnicy między dochodami, a wydatkami bieżącymi miasta. Przekładając to na prosty język, to tak jakby spadały nasze zarobki, a rosło nam zadłużenie - uważa Mariusz Kękuś.

Spytaliśmy władze miasta o rosnący deficyt. W odpowiedzi urzędnicy wskazali, na co w ciągu tego roku przeznaczono środki, które przyczyniały się do wzrostu deficytu. A na końcu maila uspokajali. - Planowana wielkość deficytu nie zagraża w żadnym stopniu stabilności finansów Gminy Miejskiej Kraków - napisał Tomasz Tylek.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Mówimy po krakosku

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska